Zreformowana, rozszerzona do 18 drużyn piłkarska Liga Mistrzyń ruszyła we wtorkowy wieczór z impetem. Już w 1. kolejce fazy ligowej Barcelona podejmowała Bayern, a w kadrach obu zespołów znalazły się Polki. Ewa Pajor wyszła na boisko już przed pierwszym gwizdkiem, Natalia Padilla-Bidas start oglądała z ławki.
Sprawdź szczegóły meczu Barcelona Femeni – Bayern Frauen

Bayern rozjechany do przerwy
Na Estadi Johan Cruyff spotkanie rozpoczęło się zgodnie z oczekiwanym scenariuszem: kompletna dominacja Barcy w posiadaniu piłki i długie fragmenty okupacji tercji defensywnej mistrzyń Niemiec. Otwarcie wyniku również przyszło po znanym schemacie: dociśnięta rywalka niechcący oddała piłkę, doszła do niej Alexia Putellas i z 17 metrów wkręciła cudownego rogala w dalsze okienko bramki Bayernu.
Bawarki nie były w stanie opędzić się od piłkarek Blaugrany, które jeszcze przed kwadransem podwoiły swoje prowadzenie. Daleka główka Irene Paredes obiła poprzeczkę, spadając przed lisicę pola karnego, Ewę Pajor. Polka z raptem dwóch metrów przed bramką wykonała ekwilibrystyczne nożyce i piłka przebiła się za linię. To już siódmy gol napastniczki w sezonie, a 34. w Lidze Mistrzyń.
Zanim wybiło pół godziny, na liczniku były już trzy gole Barcy, tym razem ciasnym środkiem weszły Putellas i Esmee Brugts. Pierwsza oddała mającej więcej miejsca Holenderce, a ta kropnęła mocno z kilku metrów.
Dopiero na to trafienie przyjezdne zdołały znaleźć odpowiedź. Wyprowadziły swój pierwszy naprawdę dobry atak w 32. minucie, Franziska Kett odebrała przerzut, zeszła z prawej w pole karne i oddała do Klary Buhl, która jest znana z wybornego celownika. Uderzyła płasko pod dalszy słupek i podłączyła Bayern do prądu.
Proporcje nieco się wyrównały, próby pressingu i przyspieszenia Bayernu stępiły pazury gospodyń, tyle że jeszcze przed przerwą Barcelona zdobyła czwartego gola. Kolejny moment zamknięcia Niemek w ich polu karnym skończył się szybką wymianą podań na lewej stronie i niesygnalizowanym strzałem Salmy Paralluelo, która lekko wsunęła piłkę przy bliższym słupku.
Zamiast remontady przyszły kolejne ciosy
Mistrzynie Niemiec wróciły zdeterminowane zredukować stratę możliwie szybko i były o centymetry od szczęścia. Lea Schuller urwała się lewą stroną i sama w polu karnym pokonała Catę Coll. A gdzie centymetry? O tyle spaliła autorka gola, który nie został uznany.
Nie spaliła za to Pajor w 55. minucie, tyle że przestrzeliła z ostrego kąta w bardzo dobrej okazji. Była wściekła na siebie i natychmiast ruszyła do pressingu, wymuszając błąd bramkarki Bayernu. Piłka jak po sznurku wróciła do niej, gdy tylko uciekła z ofsajdu. Z bliska podcięła piłkę nad leżącą już Eną Mahmutovic i było 5:1.
Przyjezdne chciały już zejść z boiska, zaś miejscowe nie odpuszczały. Na 20 minut przed końcem szaleńczy rajd Aitany Bonmati pozwolił dograć przed bramkę, a Irene Paredes dobiła piłkę do bramki po obrończyniach Bayernu. Gola nie było, Bonmati wygarniała przy asyście piłkę zza linii końcowej.
W ostatnim kwadransie Ewa Pajor zeszła z boiska, za to Natalia Padilla-Bidas otrzymała szansę gry. Szybko wywalczyła pierwszy rzut rożny, ale ani jej, ani całemu Bayernowi gospodynie na więcej nie pozwoliły. Gdy kolejny atak monachijek padł, Vicky Lopez ruszyła z samotnym rajdem, przed bramką oddając piłkę Claudii Pinie. Hiszpanka przymierzyła i spomiędzy dwóch rywalek imponująco wkręciła piłkę do bramki. Barca nie miała litości i jeszcze w czasie doliczonym Pina zaliczyła dublet, gdy Brugts wygarnęła piłkę po interwencji bramkarki i wyłożyła ją koleżance.
