Zgodnie z oczekiwaniami, w sobotnie popołudnie w Lizbonie Duma Katalonii zdecydowanie przeważała w rozgrywaniu piłki przeciwko silniejszej fizycznie ekipie Arsenalu. Jednak z prowadzenia gry nie wynikało prowadzenie w meczu, wręcz przeciwnie – po 21 minutach gry piłka ugrzęzła w siatce Barcelony po samobójczym trafieniu Irene Paredes próbującej przeciąć piłkę.
Sprawdź szczegóły meczu Arsenal - Barcelona
Barcelonę uratował w tej sytuacji spalony, ale otrzymały ostrzeżenie, że Kanonierki z mniejszego posiadania i rzadszych strzałów mogą zadać groźny cios. Zresztą, pierwsza połowa kończyła się tylko z dwoma celnymi uderzeniami, po jednej dla każdej z drużyn. I to uderzenie Fridy Leonhardsen-Maanum z 27. minuty, z wysiłkiem sparowane nad bramkę przez Catę Call, było najlepszym momentem pierwszej połowy. Uderzenie Aitany Bonmati z 32. minuty nie było równie groźne.
Angielski zespół dobrze rozpracowywał zawodniczki Barcelony, w tym Ewę Pajor, utrzymując równowagę i czekając na swoją okazję. Ta przyszła w ostatnich 20 minutach. W 72. minucie Cata Call ponownie broniła niebezpieczną próbę, tym razem Alessii Russo. Chwilę później Katalonki nie umiały oddalić zagrożenia po rzucie rożnym i rywalki znalazły dużą lukę w obronie, którą lekkim, precyzyjnym strzałem wykorzystała Stina Blackstenius.
Szwedka okazała się jedyną zawodniczką, która w 90 minutach spotkania zdołała zdobyć gola. I choć Duma Katalonii do końca walczyła, to męczył brak sposobu – kolejne wrzutki nie dawały żadnych efektów. Gra Angielek na czas dodatkokwo frustrowała Barcelonę, ale była opłacalna. Mecz zakończył się wynikiem 1:0, zapewniając Kanonierkom drugi w historii triumf po 18 latach oczekiwania!