Od paru dni znaliśmy zapowiedź, dziś przyszło oficjalne potwierdzenie: Dynamo Kijów podpisało umowę z Motor Lublin Areną i będzie od lata drugim nominalnym gospodarzem stadionu. Mecze krajowych rozgrywek będą odbywać się niezmiennie w Ukrainie, ale na te europejskie UEFA nie wyrazi zgody w kraju objętym wojną.
Dlatego właściciel i prezes Ihor Surkis zapowiedział powrót do Lublina, który jest blisko granicy i gdzie Dynamo rozgrywało już mecze przed rokiem. Wtedy zespół grał na Arenie tylko w kwalifikacjach, zaczynając od 6:2 z Partizanem, a kończąc porażką 0:2 z RB Salzburg.
Na rozgrywki ligowe Ligi Europy wicemistrzowie Ukrainy wyjechali do Niemiec (Volskparkstadion, Hamburg) i tego wyboru żałują. Nie tylko nie byli w stanie zapełniać stadionu, ale jeszcze droga z Ukrainy na mecze "u siebie" była dużym obciążeniem. Według zapowiedzi Surkisa z niedawnego wywiadu dla kanału TaToTake, tym razem Dynamo zostanie w Lublinie również na fazę ligową europejskich rozgrywek.
Po 25 kolejkach kijowianie są liderami tabeli, korzystając na kryzysie Szachtara Donieck, który jest dopiero trzeci w tabeli. Dynamo najpewniej ponownie zawalczy więc o Ligę Mistrzów. Podobnie jak mistrzowie Polski, zespół z Ukrainy rywalizację zacznie od drugiej rundy kwalifikacji.
Ponieważ Dynamo może rozegrać na Motor Lubin Arenie nawet siedem spotkań jesienią 2025, klub nie tylko będzie płacić za korzystanie z obiektu, ale zobowiązał się także do wsparcia przy opiece nad murawą.