Liverpool jest pewny bezpośredniego awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów, a PSV Eindhoven ma zagwarantowany udział w fazie pucharowej tych rozgrywek. Czy to oznacza, że starcie obu tych ekip w środowy wieczór będzie pozbawione emocji i ewentualnych korzyści z odniesionego zwycięstwa? Absolutnie nie.
Zacznijmy od sytuacji obu drużyn w tabeli fazy ligowej Ligi Mistrzów. Liverpool zajmuje w niej pierwsze miejsce z kompletem siedmiu zwycięstw po siedmiu meczach, ale mimo to wciąż nie może być pewny wygrania fazy ligowej. Oczywiście The Reds mają zagwarantowany awans z najlepszej ósemki, a nawet mają gwarancję zajęcia w najgorszym wypadku drugiego miejsca w rozgrywkach, ale wciąż potrzebują minimum punktu, by nie dać się doścignąć i wyprzedzić drugiej Barcelonie.
Sytuacja PSV jest bardziej skomplikowana, bo Holendrzy w zależności od wyniku meczu z Liverpoolem mogą wylądować na bardzo różnych pozycjach w tabeli. Są bowiem na 19. miejscu i przy ewentualnym zwycięstwie mogą wspiąć się w tabeli o kilka miejsc, a przy porażce mogą się o kilka lokat osunąć. Jedno jest jednak pewne - mają oni pewny awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów od fazy 1/16 finału.
Oczywiście murowanym faworytem spotkania są Anglicy i mówią to także statystyki przygotowane przez serwis Opta. PSV nigdy nie wygrało bowiem z Liverpoolem, a oba zespoły mierzyły się do tej pory sześć razy w Champions League. The Reds pięć razy wygrali, przez co tylko z Porto ekipa z Anfield uzbierała więcej zwycięstw w swojej historii występów w Lidze Mistrzów. W jednym pojedynku między tymi ekipami padł remis.
Holendrzy mogą straszyć liczbami w meczach u siebie, bo nie przegrali żadnego z 11 ostatnich spotkań w europejskich pucharach rozgrywanych w Eindhoven, ale na Liverpoolu nie powinno robić to wielkiego wrażenia, bo ten wygrał 12 z 15 ostatnich wyjazdowych meczów w Lidze Mistrzów i ma najlepszy wskaźnik wyjazdowych zwycięstw w tych rozgrywkach od sezonu 2021/22 - 85%.
Największą bronią w talii Arne Slota jest rzecz jasna Mohamed Salah. Egipcjanin strzela w tym sezonie z niesamowitą regularnością i jutro będzie mógł polepszyć swój bilans w statystycznych księgach. Jeżeli strzeli bowiem gola przeciwko PSV stanie się pierwszym zawodnikiem, który zdobył 50 goli dla angielskiego klubu w europejskich rozgrywkach.
Ponadto dołączy wówczas do Cristiano Ronaldo, Leo Messiego, Karima Benzemy i Roberta Lewandowskiego w gronie zawodników, którzy mają na swoim koncie minimum 25 zdobytych bramek w meczach wyjazdowych w Lidze Mistrzów dla jednego klubu. Na ten moment Egipcjanin w delegacjach w barwach Liverpoolu zanotował 24 trafienia.