W spotkaniu rozgrywanym w Katalonii liderzy tabeli chcieli jak najszybciej potwierdzić rolę faworyta. Już w czwartej minucie po rzucie rożnym główkował Joe Gomez, ale czujność zachował Paulo Gazzaniga. Po chwili bramkarz znów uratował drużynę przed stratą gola, tym razem broniąc mocne uderzenie Darwina Nuneza z pola karnego.
The Reds w końcu stracili przewagę, a po dynamicznym kontrataku szansę na objęcie prowadzenia mieli gospodarze. Po idealnym dograniu przez Miguela Gutierreza strzelał Alejandro Frances, ale także Alisson stanął na wysokości zadania. Doskonałą okazję zmarnował Bryan Gil, który poślizgnął się i oddał słabe uderzenie z bliskiej odległości. Po chwili pokonać bramkarza gości próbował także sam Gutierrez, ale i on przegrał pojedynek z Brazylijczykiem.
Rywalizacja wciąż toczyła się w szybkim tempie, a piłka regularnie wędrowała z jednej połowy na drugą. Przed przerwą blisko otwarcia wyniku byli Nunez i Yaser Asprilla, jednak w obu przypadkach znów doskonałymi interwencjami popisali się bramkarze.
Druga odsłona rozpoczęła się tak jak zakończyła pierwsza - od dogodnej sytuacji bramkowej. Tym razem strzelał Arnaut Danjuma i znów zaimponował Alisson. Następnie piękną paradą popisał się bramkarz z Argentyny, broniąc uderzenie Andrew Robertsona.
Przełamanie nastąpiło tuż po godzinie gry. Wówczas w polu karnym Luisa Diaza sfaulował Donny van de Beek. Sędzia podszedł do monitora VAR i po krótkiej analizie przyznał gościom jedenastkę, którą na gola pewnym strzałem zamienił Mohamed Salah.
Po zdobyciu prowadzenia Liverpool skupił się na kontrolowaniu gry i utrudnianiu działań ofensywnych drużynie Michela. Przed końcem spotkania dwukrotnie strzelał Trent Alexander-Arnold, raz z rzutu wolnego, a raz z dystansu, ale Gazzaniga po raz kolejny pokazał swoją klasę.
Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie, co oznaczało, że po sześciu kolejkach zawodnicy Arne Slota mają komplet wygranych i pewnie prowadzą w tabeli Ligi Mistrzów. Z kolei Girona plasuje się poza strefą play-off.