Na papierze obie drużyny dzieli różnica potencjałów, ale w tabeli panowała między nimi równowaga. Nieprzewidywalni debiutanci z Pafos pokazali się z niezłej strony, tymczasem AS Monaco zawodziło i w krajowych rozgrywkach i w Lidze Mistrzów. Dlatego w środę w Limassol faworyci mieli zapewnić sobie awans w górne rejony tabeli.
Sprawdź szczegóły meczu Pafos – Monaco
Przebieg pierwszych minut był podyktowany właśnie takim scenariuszem: przyjezdni ruszyli odważnie w ofensywie, a ponieważ dysponują gwiazdami w tej formacji, gol wydawał się tylko kwestią czasu. Dokładnie tak było, ponieważ Maghnes Akliouche zszedł z prawej strony i odnalazł Takumiego Minamino, który dodał piłce prędkości i zmieścił przy dalszym słupku.
Przewaga gospodarzy w rozgrywaniu piłki była widoczna gołym okiem, jednak mistrzowie Cypru bardzo szybko ruszyli w poszukiwaniu odpowiedzi. Anderson Silva obił poprzeczkę wkrótce po straconym golu, a w 14. minucie rzut wolny dla miejscowych mógł przynieść zagrożenie.
Ostatecznie stały fragment faktycznie pozwolił im wyrównać, ale był to rzut rożny. Mislav Orsić posłał piłkę w pole karne, a tam idealnie podszedł pod nią David Luiz, stając się drugim najstarszym strzelcem gola w historii Ligi Mistrzów.
To trafienie potwierdziło, że w defensywie Monaco ma wciąż bardzo wiele pracy przed sobą. Nie tylko zadziałał stały fragment, ale Pafos szukało kolejnych okazji kosztem faworytów. Dopiero błąd ich bramkarza – nie pierwszy w meczu – uciął te wysiłki. Michail ułatwił zadanie Folarinowi Balogunowi, który w 26. minucie przywrócił prowadzenie Monaco.
Po elektryzujących i bardzo ostrych 30 minutach mecz nieco stracił na temperaturze w ostatnim kwadransie przed przerwą. Choć Monaco trzymało się przy piłce, to nie było w stanie dobić miejscowych. Jeszcze w 42. minucie David Luiz ratował swoją drużynę, gdy piłka przeszła pod interweniującym Michailem.
Po bardzo obiecującej i nadspodziewanie miłej dla oka pierwszej połowie druga była rozczarowaniem. Co prawda oczekiwanym – Pafos miało niewielkie szanse na dotrzymanie kroku do końca – ale wynik na styku długo nie był zagrożony przez gospodarzy.
Dopiero w 87. minucie fani Pafos łapali się za głowy, po strzale Orsicia Hradecky jakimś cudem obronił! Tylko rzut rożny? Aż rzut rożny: po jego rozegraniu piłka obiła poprzeczkę, a następnie pechowo Mohammeda Salisu, który wepchnął piłkę do swojej bramki. Remis w końcówce okazał się nie do ruszenia dla Monaco, które ma czego żałować, wraca z Cypru tylko z punktem.

