Konfrontacja Jose Mourinho z jego byłym klubem zakończyła się minimalną porażką Portugalczyka. Jego Benfica długo walczyła o korzystniejszy wynik, ale ostatecznie rywalizację rozstrzygnął gol samobójczy.
Spotkanie rozgrywane w Londynie niespodziewanie rozpoczęło się od okazji bramkowych dla gości. Już w ósmej minucie Dodi Lukebakio przejął podanie w polu karnym i oddał strzał tuż przy słupku, ale Robert Sanchez, choć z problemami, zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Kilka chwil później doskonałą okazję zmarnował Richard Rios, który także przegrał pojedynek z hiszpańskim bramkarzem.
A to nie był koniec pecha byłego pomocnika Palmeiras. Chwilę po upływie pierwszego kwadransa piłkę w szesnastkę wstrzelił szalejący na lewym skrzydle Alejandro Garnacho, ale do siatki skierował ją właśnie Kolumbijczyk, notując gola samobójczego.
Po objęciu prowadzenia podopieczni trenera Enzo Mareski przejęli inicjatywę, choć często brakowało im skuteczności czy pomysłu na minięcie dobrze zorganizowanej defensywy rywali. Przed przerwą emocji dostarczyła sytuacja związana z Enzo Fernandesem. Kiedy bowiem Argentyńczyk próbował wykonać rzut rożny, został obrzucony kubkami i innymi przedmiotami przez kibiców Benfiki, czyli swojego byłego klubu. Interweniować musiał sam Jose Mourinho, który wyraźnym gestem opanował krewkich fanów.
Po zmianie stron Chelsea wciąż dominowała, ale tempo samego spotkania spadało. Włoski szkoleniowiec obawiał się jednak, że tak niewielka przewaga może nie wystarczyć, dlatego posłał na boisko kolejnych ofensywnych graczy: Estrvao, Joao Pedro i Jamiego Gittensa. W drużynie gości z powodu kontuzji murawę musiał opuścić Antonio Silva, którego zastąpił Tomas Araujo.
Meczu do udanych z pewnością nie zaliczy drugi z wymienionych rezerwowych, czyli Pedro, który w samej końcówce otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Ostatecznie mimo okazji po obu stronach żadnej z drużyn nie udało się umieścić piłki w siatce. Chelsea odniosła zatem pierwsze zwycięstwo w tym sezonie Ligi Mistrzów, Benfica doznała drugiej porażki.