"Moja kariera była bogata, zarządzałem największymi klubami na świecie w różnych krajach. Dokonałem jednak złego wyboru. Nie lubię słowa żal, ponieważ nie pomaga nam ono w życiu, ale istnieje świadomość błędów. I ja taki popełniłem, przechodząc do Fenerbahce. To nie był mój poziom kulturowy czy piłkarski. Benfica to powrót do mojego poziomu - czyli trenowania największych klubów" - powiedział Mourinho.
Według Mourinho, Benfica daje mu możliwość dalszego udowadniania swoich umiejętności. "Ale najważniejszy nie jestem ja. Ważny jest klub, ważni są kibice. Jestem tutaj, aby służyć, aby pomóc Benfice wygrywać. Żaden z klubów, dla których pracowałem, nie dał mi większego poczucia honoru i odpowiedzialności niż Benfica" - powiedział.
Doświadczony strateg starał się wyjaśnić, że na obecnym etapie kariery podchodzi do futbolu inaczej niż w przeszłości. "Jestem bardziej altruistyczny, mniej egocentryczny. Mniej myślę o sobie, a bardziej o tym, co mogę zrobić dla innych. Jeśli ktoś myśli, że skończę za cztery lub pięć lat, to się myli. Jestem bardziej głodny niż 25 lat temu, czuję się bardziej żywy niż kiedykolwiek" - podkreślił.
Nie odpuścił sobie też werbalnej szpilki w stronę byłego pracodawcy, tym razem w kierunku jego polityki transferowej. "Chciałem czterech zawodników, ale klub sprowadził pięciu innych dzień po moim odejściu. Gdy ma się siedmiu środkowych obrońców i jednego skrzydłowego, trudno jest grać czteroosobową obroną" - wyjaśnił Mourinho.
Dodał jednak, że potrafi radzić sobie także w takich sytuacjach. "Zawsze się dostosowuję... Ale Benfica wykonała świetną robotę latem. Powiedziałem to, kiedy wyeliminowali mnie z eliminacji Ligi Mistrzów. Ta drużyna ma potencjał, którego brakowało jej w poprzednim sezonie" - podkreślił, odnosząc się do zajęcia przez lizboński klub drugiego miejsca w lidze portugalskiej.