Tylko jeden gol dzielił Inter i Bayern po pierwszym meczu. I choć Rossoneri byli faworytami do awansu w rewanżu na swojej ziemi, Bawarczyków lekceważyć nie zamierzali. Obie drużyny wyraźnie wyszły na mecz z determinacją, by szybko wyprowadzić pierwszy cios.
Sprawdź szczegóły meczu Inter – Bayern

Już po minucie Inter postraszył bramką na podcięcie skrzydeł rywalom, kiedy Henrikh Mkhitaryan oddał zablokowane uderzenie. Jeszcze minuta i gorąco zrobiło się w polu karnym Yanna Sommera, gdzie Michael Olise oddał pierwsze uderzenie w barwach gości. Sommera testował też Thomas Muller w otwierających minutach, ale gospodarze nie pozostawali dłużni, szukając drogi do bramki mimo szybkiego doskoku rywali.
Jonas Urbig zatrzymał Federico Dimarco przed 10. minutą, a wkrótce obraz zaczął przypominać pierwszy mecz. Bayern wydawał się mieć o jednego zawodnika więcej, przeważał w wielu aspektach, ale to Nerazzurri mieli lepsze sytuacje bramkowe. Przed 30. minutą mogło być 1:0, gdyby Acerbi lepiej trafił w powietrzu albo Thuram szybciej domknął wykończenie rzutu wolnego na dalszym słupku. Moment później Calhanoglu minął spojenie próbą z dystansu i dopiero u wejścia w ostatnie 10 minut zaczęło gotować się pod bramką Sommera. Muller, Sane, Kimmich i znów Sane – wszyscy szukali gola i tylko znaleźć nie mogli. Tymczasem koszt energetyczny był ewidentny i, jak w ostatni weekend w Bundeslidze, mógł ułatwić zadanie rywalom po przerwie.
Inter dał Bayernowi nadzieję, potem odzyskał kontrolę
Tuż po powrocie do gry Inter domagał się rzutu karnego, co szybko ukrócił Slavko Vincić. Jeszcze Dimarco sprawdził Urbiga, by chwilę potem samemu przejść bolesny test. Harry Kane zaledwie minutę później oszukał Włocha i uderzeniem z ostrego kąta znalazł dalszy róg bramki Sommera, otwierając wynik. Strata została odrobiona, ale moment później mogła ponownie urosnąć, gdy z asekuracji dwóch rywali nic nie zrobił sobie Marcus Thuram.
W szalonej wymianie ciosów Thomas Muller powinien był podwoić prowadzenie w 56. minucie, gdy dopadł do luźnej piłki i posłał ją nad poprzeczką. Po chwili ta okazja musiała boleć podwójnie, ponieważ piłki po rzucie rożnym nie zdążył wybić Joshua Kimmich, a Lautaro Martinez wpakował ją do siatki. I to nie był wcale koniec, niecałe trzy minuty później korner bity z drugiej strony skończył się główką Pavarda, który zmieścił piłkę w siatce. O ironio – to pierwszy gol Francuza odkąd w barwach Bayernu strzelał Interowi w 2022 roku.
Mało, Darmian w kolejnej akcji jako kolejny szukał luki pod poprzeczką, tym razem Urbig zdołał zatrzymać rywala. Bawarczycy w ostatni kwadrans weszli strzałem Sane, heroicznie zablokowanym na rzut rożny. I ten rożny uciszył San Siro, gdy Gnabry przerzucił poza światło bramki, a Eric Dier z prawie zerowego kąta głową wpakował piłkę do siatki. Ponownie Bayernowi brakowało tylko jednej bramki.
Zmęczenie w ostatnich minutach utrudniało Interowi obronę wyniku przed szukającym co najmniej dogrywki Bayernem. W doliczony czas Bawarczycy weszli koszmarnie niecelnym uderzeniem Kane’a. Zmiany nie wniosły wiele świeżości w grze Interu, który okupował własną połowę, ratując się wybiciami raz za razem. Auty, rożne, wolne, a pod koniec 95. minuty jeszcze obroniona główka Mullera - oddech ulgi poniósł się po San Siro - dotrwali!
