W spotkaniu rozgrywanym na stadionie Jana Breydela niespodziewanie to gospodarze stworzyli sobie pierwszą dogodną okazję. Już w siódmej minucie po odbiorze piłki środku pola w stronę bramki popędził Christos Tzolis, ale jego strzał był zbyt słaby, by zaskoczyć Rui Patricio. Grek musiał przy tym zmierzyć się z pretensjami kolegów, którzy byli ustawieni na lepszych pozycjach.
Podopieczni trenera Hayena poszli jednak za ciosem i tuż po upływie kwadransa objęli prowadzenie. Lewą stroną boiska popędził Chemsdine Talbi, następnie skierował płaskie podanie do Ferrana Jutgli, a Hiszpan po efektownym przyjęciu i strzale z pola karnego pokonał portugalskiego bramkarza.
Zawodnicy Atalanty natychmiast ruszyli do odrabiania strat, choć wciąż musieli uważać na groźne kontrataki rywali. Hans Vanaken i Maxim De Cuyper nie wykazali się jednak skutecznością, którą z kolei zaprezentował Mario Pasalić. W 41. minucie Chorwat wykorzystał dośrodkowanie Davide Zappacosty i precyzyjnym uderzeniem głową doprowadził do wyrównania.
Drugą odsłonę meczu znów odważniej rozpoczęli gracze z Belgii, ale De Cuyperowi ponownie zabrakło celności. Po drugiej stronie boiska refleksem popisał się Simon Mignolet, który obronił główkę Zappacosty. Lazar Samardzic natomiast posłał futbolówkę obok lewego słupka.
Gian Piero Gasperini postanowił zareagować i w 71. minucie ściągnął z boiska Mateo Reteguiego, zastępując go Marco Brescianinim. Goście zyskali przewagę, ale wciąż nie mogli odnaleźć drogi do bramki świetnie dysponowanego Mingoleta, który obronił mocny strzał byłego zawodnika klubu z Brugii, Charlesa De Ketelaere.

Kiedy wydawało się, że starcie zakończy się remisem, w doliczonym czasie gry Isak Hien sfaulował we własnej szesnastce swojego rodaka Gustafa Nilssona. Sędzia nie miał wątpliwości i od razu podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem zdobył drugą, i jak się po chwili okazało, zwycięską bramkę dla swojego zespołu. Sztab i sami zawodnicy gości długo nie mogli pogodzić się z tą decyzją, wskazując, że obrońca tylko lekko dotknął napastnika w okolice szyi.
Minimalna porażka La Dei z pewnością jej nie skreśla, ale o awans będzie trudniej, niż zapewne wielu kibicom się wydawało. Z drugiej strony Club Brugge jest bliżej sprawienia ogromnej niespodzianki i znalezienia się wśród 16 najlepszych zespołów Ligi Mistrzów. Rewanż we Włoszech zapowiada się zatem pasjonująco.