Feyenoord w tym stuleciu rozegrał tylko jeden dwumecz z Interem i wówczas – w półfinale Pucharu UEFA 2001/02 – zanotował zwycięstwo oraz remis. A że w poprzedniej fazie wyeliminował nieoczekiwanie AC Milan, to nastroje w Rotterdamie były bojowe. Nerazzurri nie mogli sobie pozwolić na wpadkę podobną do miejskich rywali i pozostawał faworytem.
Sprawdź szczegóły meczu Feyenoord – Inter

Świetny start Feyenoordu i gol... dla Interu
Na De Kuip zdecydowanie widać było pozytywną atmosferę w ekipie gospodarzy, która narzuciła swoje warunki od pierwszych zagrań. Już po dwóch minutach Osman zdołał oddać pierwszy strzał i zmusić Josepa Martineza do interwencji. Wysoka intensywność, szybki doskok do rywala i lodbiory piłki sprawiały, że Inter nie mógł sobie znaleźć miejsca na boisku. Choć goście mieli żółto-czarne stroje, to Feyenoord zachowywał się jak rój pszczół, z każdej strony nękając rywali, gdy tylko mieli piłkę.
To było dobre pół godziny Jakuba Modera i jego zespołu. Martinez trzy razy musiał ratować Inter, gospodarze mieli pięć rzutów rożnych, a przyjezdni ponad tuzin razy wybijali piłkę. Chaos w grze mistrzów Włoch nie przystawał do okazji, Piotr Zieliński też nie zachwycał, ale sytuacja odmieniła się za sprawą jednej akcji w 38. minucie. Nicolo Barella posłał wrzutkę z prawej flanki, a słabo kryty Marcus Thuram – przy swojej trzeciej próbie w tym meczu – przeciął lot piłki i z bliska pokonał Wellenreuthera.
Mało tego, po chwili mogło być 2:0 dla Interu, gdy Lautaro przymierzył zza linii pola karnego i tylko czujna parada golkipera ratowała Feyenoord. To tylko kilka pojedynczych zrywów, a jednak Nerazzurri mieli wynik po swojej stronie i jeszcze w ostatnich sekundach doliczonych przed przerwą zmusili Wellenreuthera do kolejnej trudnej obrony.
Asysta i niewykorzystany karny Zielińskiego
Obaj trenerzy mogli mieć uwagi do swoich zawodników, ale to klub znad Mozy musiał gonić wynik po przerwie. Tymczasem w 50. minucie sytuacja stała się jeszcze trudniejsza. Najpierw strzał Zielińskiego ciałem blokował Moder, ale piłka wróciła do pomocnika Interu, który za drugim razem wybrał Lautaro Martineza i zaliczył asystę, bowiem Argentyńczyk huknął pod samą poprzeczkę.
Centymetrów brakowało, by drugi z Polaków dopisał swoje nazwisko do listy strzelców. W 56. minucie Ibrahim Osman znalazł Modera podaniem z lewej strony, a ten uderzył bez przyjęcia wprost w poprzeczkę. Jemu i tysiącom kibiców pozostało złapać się za głowę, a Robin van Persie wprowadził natychmiast Ayase Uedę do ataku. Zamiast gola strzelonego mógł być trzeci stracony, ponieważ w 65. minucie Piotr Zieliński podszedł do wykonania rzutu karnego. Wybrał uderzenie w lewo, ale Wellenreuther odczytał strzał, który okazał się za słaby.
Karnego domagali się też gospodarze, gdy Ueda padł w starciu z De Vrijem po 70 minutach gry. Sędzia Espen Eskas natychmiast rozwiał ich nadzieje i nakazał dalszą grę. O nią było coraz trudniej, ponieważ Feyenoord włożył ogrom energii w pierwszą połowę i w drugiej część zawodników przygasła. Na tym tle Moder pozostawał jasnym punktem, jednak Inter miał kontrolę nad meczem. Nerazzurri nie zachwycili, a mimo to wywożą dobry wynik, który mógł być jeszcze okazalszy.
