Przed meczem FCK z Bayerem prawie wszystkie oczy zwrócone były na ekipę z Niemiec. Nominalny faworyt jest przecież po letniej wyprzedaży kluczowych zawodników i zdążył już w tym sezonie wymienić trenera. Kasper Hjulmand spędził ledwo tydzień w Leverkusen, więc test w Lidze Mistrzów był ważnym testem.
Sprawdź szczegóły meczu FC Kopenhaga – Bayer Leverkusen

Zanim Aptekarze zdołali cokolwiek pokazać na boisku, znaleźli się w opałach, całkiem zresztą zasłużenie. Kopenhaga zaczęła przekonująco i już po kilku minutach wypracować pierwszą bardzo dobrą sytuację. Thomas Delaney wykonał daleki przerzut, a piłkę z linii końcowej wygarnął Elias Achouri, dogrywając przed bramkę. Tam nabiegał Jordan Larsson – syn Henrika – i jednym kontaktem dał prowadzenie w 9. minucie.
Bayer doczekał się niezłej okazji, gdy Andrich wywalczył rzut wolny tuż za polem karnym. Grimaldo posłał jednak piłkę tuż nad poprzeczką. Kolejne akcje niemieckiej drużyny – choć było ich kilka – nie prezentowały jakości, jaka mogłaby postraszyć Kopenhagę.
Emocji doczekaliśmy się dopiero przed przerwą: w 40. minucie Mohamed Elyounoussi obił poprzeczkę centrostrzałem, a trzy minuty później Youssoufa Moukoko zmarnował cudowną okazję po przepuszczeniu Leragera. Pośpiech go zgubił – z pierwszej uderzył w środek bramki i Flekken obronił.
Leverkusen wróciło po przerwie z postanowieniem zmiany wyniku, tyle że dopiero w 61. minucie Eliesse Ben Seghir zdołał z dystansu obić słupek bramki Dominika Tokarskiego. Chorwacki golkiper był opoką mistrzów Danii w nerwowych sytuacjach, choć nie było ich przesadnie wiele.
Wydawało się, że moment zwrotny meczu nastąpił w 82. minucie. Wówczas piłkę pod polem karnym ułożył sobie Alejandro Grimaldo i od poprzeczki wpakował piłkę za kołnierz Kotarskiego. To jego trzeci gol z wolnego w zaledwie dwóch meczach! A dlaczego „wydawało się”? Bo nacisk Bayeru błyskawicznie przerodził się w kontrę Kopenhagi, którą w 86. minucie jadowitym strzałem głową na gola zamienił Brazylijczyk Robert.
FCK ponownie miało prowadzenie po zaledwie czterech minutach, tyle że Bayer ma w swoim DNA grę do samego końca i najwyraźniej zmiana trenera nie miała na to wpływu. Po akcji lewą stroną w 90. minucie Claudio Echeverri szczęśliwie doszedł z piłką przed bramkę i uderzył z bardzo ostrego kąta. Futbolówka pechowo odbiła się od Hatzidiakosa na wagę remisu, którego nie udało się w doliczonym czasie zmienić na ponowne prowadzenie Kopenhagi.
