Monterrey rozegrało wyjazdowy mecz z Pumas i świętowało zwycięstwo. Jednak znacznie bardziej niż o wyniku, dyskutowano po meczu o ekscesach piłkarza-gwiazdy. Najpierw Ramos wdał się w konflikt z zawodnikiem drużyny przeciwnej, którego uderzył łokciem w twarz. Natychmiast przyszedł przeprosić. Zresztą z punktu widzenia przepisów nie było czego rozwiązywać, Hiszpan powinien był udać się pod prysznic.
Ostatecznie czerwoną kartkę od sędziego Ismaela Lopeza zobaczył w samej końcówce, w drugiej minucie doliczonego czasu gry, gdy nie będąc w stanie przejąć piłki, kopnął nadbiegającego Guillermo Martíneza w pobliżu linii końcowej. To był objaw frustracji, zupełnie niepotrzebny. I znów Ramos próbował zatuszować wszystko podniesioną ręką na znak przeprosin. "Było jasne, że nie mogę się tu obejść bez czerwonej kartki" - skomentował ten moment sam Ramos w mediach społecznościowych z niezbędną dozą ironii.
Szczególnie zły był trener przegranych, Efraín Juárez. Nie podobało mu się, że Ramos nie został wyrzucony z boiska w pierwszej połowie. "Oczekujemy, że obcokrajowiec będzie dawał tutaj przykład" - powiedział na konferencji prasowej.
"Myślę, że Ramos powinien zostać wyrzucony z boiska w 20. minucie. Jakkolwiek by się nie nazywał, tak właśnie było. Gdyby zrobił to zawodnik z naszego kraju, z pewnością od razu by wyleciał, a nie pod koniec. I to właśnie mnie martwi. Kiedy jesteś obcokrajowcem, traktują cię tutaj inaczej" - dodał.