"Polska ściana" na północy Portugalii powróciła do życia w niedzielę, wraz z zakończeniem rekonwalescencji przez Jana Bednarka. W starciu z Estoril Praia defensor ponownie rozpoczął u boku Jakuba Kiwiora i obaj wykonali kawał dobrej roboty.
Porto objęło prowadzenie już po kilku minutach, ale później zawodziło w ofensywie i nie było w stanie przypieczętować wygranej. Przyjezdni spod Lizbony sprawiali bardzo poważne problemy i szukali wyrównania do końca.

Nawet trener Francesco Farioli po meczu nie mógł się nachwalić rywali. "Przygotowaliśmy siedem scenariuszy w dwa dni, a oni przyjechali z ósmym, więc próbowaliśmy się dostosować. Wielkie gratulacje za ten mecz, to była dla nas ważna wygrana" - mówił Włoch, doceniając wysiłki swojej drużyny i jej przeciwników.
Tym bardziej istotna okazała się praca w defensywie, którą wykonali obaj polscy stoperzy. Kiwior był piłkarzem o najczęstszym kontakcie z piłką (101 kontaktów) i wykonał pięć udanych wślizgów. Dokładnie tyle samo razy Bednarek wygrał pojedynki główkowe i dokonywał przechwytów piłki.
29-letni defensor aż ośmiokrotnie wybijał piłkę i sytuacja z 90+1. minuty zapewniła mu rolę bohatera meczu (jako jedyny przekroczył notę 8,0 w systemie Flashscore, Kiwior był tuż za nim), gdy głową zablokował wyjątkowo niebezpieczny strzał po rozegraniu rzutu wolnego.
