Po wykupieniu z Legii latem 2024 za okrągły milion euro, Cezary Miszta sezon 24/25 zaczął na ławce rezerwowych, ale od połowy października jest już regularnie między słupkami. Podobnie było w sobotnim hicie przeciwko mistrzowi i liderowi Ligi Portugal, Sportingowi.
Naszpikowana gwiazdami drużyna ze stolicy ostatecznie podbiła Rio Ave, ale zrobiła to jako pierwsza w sezonie. W ośmiu dotychczasowych meczach na Estadio do Rio Ave miejscowy w najgorszym razie remisowali. Mimo aż trzech straconych bramek trudno mieć pretensje do Cezarego Miszty.

22-latek spisywał się więcej niż dzielnie, broniąc łącznie 11 uderzeń rywali. Do otwarcia wyniku doszło już po dwóch minutach, gdy niefortunne odbicie obrońcy zmyliło golkipera i skończyło się golem samobójczym. 20 minut później po zagraniu ręką rzut karny pewnie wyegzekwował Morten Hjulmand, a wynik zamknął w końcówce Viktor Gyokeres.
Szwed liczył na dublet, ale w doliczonym czasie Miszta go zatrzymał, instynktownie parując piłkę na słupek. Zdecydowanie najbardziej frustrował 19-letniego Conrada Hardera, który tyrał w ofensywie prawie cały mecz, ale wszystkie pięć jego celnych uderzeń Miszta zatrzymał, w tym sam na sam w 67. minucie.
Efektem świetnego występu Cezarego Miszty jest nota 7,8 od Flashscore, jego najwyższa od zakończenia minionego sezonu, gdy wybitnym występem zatrzymał 7 z 8 strzałów Benfiki, ratując remis Rio Ave.
