Tym razem nie będzie kwestii budżetowych ani sędziowskich, aby osłodzić porażkę Olympique de Marseille. Tym razem dyrektorzy klubu nie będą mogli użyć demagogii jako ostatniej linii obrony, aby obronić słaby występ Olimpijczyków przeciwko drużynie Stade de Reims, która nie wygrała w Ligue 1 od 10 listopada w Hawrze. Porażka 1:3, ich trzecia z rzędu i piąta w ostatnich sześciu meczach, była bardziej niż kiedykolwiek dowodem na zapaść Marsylii od początku ligowej wiosny.
Sprawdź szczegóły meczu Reims - Marsylia

Nakamura, fajny napastnik
Nic dziwnego, że Reims wystawiło bardzo niski blok, ze zwartą podwójną zasłoną defensywną. Mimo to OM było cierpliwe w swoich atakach, oferując zmiany tempa. Po dośrodkowaniu z prawej strony w 5. minucie Amine Gouiri przedłużył, a Mason Greenwood skierował piłkę w długi róg bramki, ale Cédric Kipré wybronił uderzenie z linii. Reims podjęło duże ryzyko przy próbach wyprowadzenia ataków, Gouiri przechwycił piłkę i posłał ją szeroko na prawo do Greenwooda, który dośrodkował zbyt mocno w 21. minucie. Goście kontrolowali grę.
Ale potem OM przysnęło, bez wyraźnego planu gry. Reims potrzebowało tylko jednego wypadu w pole karne rywali, aby zdobyć bramkę. Z lewej strony, zaalarmowany przez Mamadou Diakhona, Nakamura zahaczył... Balerdiego, po czym mocno uderzył w kierunku dalszego słupka, mijając Gerónimo Rulliego w bramce. Japończyk zakończył 693-minutową posuchę.
Kapitan Olimpijczyków ostatecznie zszedł z boiska, zastąpiony przez Neala Maupaya. Mając trzech napastników, OM chciało wywrzeć większą presję w polu karnym. Po wywalczeniu rzutu rożnego Adrien Rabiot wyskoczył, by główkować poza zasięgiem Dioufa, ale Sergio Akieme wyczyścił piłkę z linii bramkowej. Brak aktywności w defensywie OM mógł doprowadzić do kolejnego gola.
Niepilnowany Junya Ito zdołał opanować piłkę, a następnie wypuścić Nakamurę, który strzelił półwolejem na bramkę. Rulli zablokował strzał. Valentin Atangana, który był bardziej solidny w tym pojedynku, był w stanie skierować piłkę do Ito. Ten dośrodkował do swojego kolegi z drużyny, który był bliski powodzenia. W drugim polu karnym Greenwood miał nadzieję na wywalczenie rzutu karnego po kontakcie z Akieme, ale Willy Delajod uznał, że faulu nie było.
Absolutna porażka po przerwie
Udowadniając, że jego wyjściowa jedenastka była nieodpowiednia, Roberto de Zerbi dokonał dwóch zmian: Amar Dedić i Ismaël Bennacer zastąpili Pola Lirolę i Quentina Merlina. Przebieg meczu pozostał jednak niezmieniony - Olympiens rozbijali się przed polem karnym Reims wypełnionym po brzegi piłkarzami. Trudno było się zatem dziwić, że Rabiot został udaremniony zatrzymany, czy że doszło do kilku kontrataków. Dedić został pokonany w pojedynku, gdy Ito podał piłkę do Nakamury, ten wypuścił Diakhona, który podwoił prowadzenie w 51. minucie.
Marsylia miała jeszcze czas na powrót do gry. Jednak to Reims zbliżyło się do trzeciej bramki, gdy Atangana znalazł się między środkowymi obrońcami i posłał piłkę głową. Zbyt miękko, by pokonać Rulliego. Najlepszą okazję miał Joseph Okumu, który prawie przeciął trajektorię dośrodkowania i skierował piłkę do swojej siatki. Nic się tym razem nie stało, a po chwili Marsylia była na kolanach. Po kolejnym przechwycie Ito szybko podał do Hafiza Ibrahima, który właśnie zastąpił Diakhona. Nowy zawodnik podał na wolne pole do Atangany, który popisał się świetnym podaniem do Rulliego i ten w 68. minucie dał 3:0.
Musieliśmy czekać prawie 10 kolejnych minut, zanim w końcu zobaczyliśmy szansę dla Marsylii. I to Valentin Rongier, często uważany za najlepszego z żołnierzy, rozpoczął szarżę, infiltrując obronę, po czym posłał mocny strzał pod poprzeczkę bamki Dioufa. Przyjezdni szukali jeszcze nerwowo gola kontaktowego, ale kompletnie bez powodzenia. To mecz, który praktycznie gwarantuje Reims utrzymanie, podczas gdy OM może stracić wszystko, jeśli będą kontynuować tę passę.
