Rywalizacja pomiędzy Niceą i Olympique de Marseille jest dobrze ugruntowana, a to klasyczne spotkanie Ligue 1 nie było wyjątkiem. Jednak zamiast prezentu z okazji 40-lecia trybuny Populaire Sud przyszła rózga. Phocéens pokonali Aiglons 5:1 i objęli prowadzenie w tabeli.

Aubameyang otwiera drogę do siatki
Od pierwszych sekund OM szukało drogi do bramki, a Pierre-Emerick Aubameyang spowodował spustoszenie w Nicei, wywołując nieporozumienie między Jonathanem Claussem i Yehvannem Dioufem jeszcze przed upływem minuty.
Podczas gdy miejscowi starali się utrzymać przy piłce, to ich przeciwnicy ponownie zagrozili. Diouf sparował uderzenie głową Benjamina Pavarda. Jednak po rzucie rożnym bramkarz Nissart nie mógł nic zrobić, gdy po odbiciu piłki od... Pavarda, Aubameyang znalazł się sam na sam i z bliskiej odległości otworzył wynik w 11. minucie.
Jeffrey de Lange nie miał problemów z zatrzymaniem miękkiej główki Mohameda-Ali Cho z bliskiej odległości. W następnej sekwencji Igor Paixao wykorzystał swoją siłę uderzenia, ale jego strzał prawą nogą był niecelny. OM przestraszyło się dopiero, gdy Angel Gomes wpadł na Melvina Barda w polu karnym, ale początkowe podanie było przeznaczone dla Terema Moffiego na pozycji spalonej.
Nigeryjczyk próbował następnie lobować De Lange, ale bezskutecznie. Inicjatywy Aiglons wychodziły głównie prawą flanką i potrzebna była podwójna interwencja Pavarda, by uniemożliwić Moffiemu przecięcie dośrodkowania przy bliższym słupku tuż przed półgodziną.
Szybkie przejścia Marsylii nadal były ostre, a sprawcy dobrze znani. Mason Greenwood znalazł kąt, z którego mógł oddać strzał, a Diouf świetnie wybronił potężny strzał tuż obok słupka w 31. minucie. Anglik nie musiał długo czekać na poprawkę. Tym razem na środku boiska Greenwood próbował szczęścia strzałem prawą nogą, który został strącony przez Barda i zaskoczył Dioufa. Nie obyło się bez spięć, ale bramka wpadła.
Testowany po powrocie Gerónimo Rulliego ze zgrupowwania, De Lange ponownie zabłysnął na linii, gdy zablokował akrobatyczne wykończenie Moffiego, zanim wygrał pojedynek z Nigeryjczykiem i sparował strzał Barda z bliskiej odległości ramieniem w ostatnich fragmentach pierwszej połowy.
Nicea bezbronna
Pojedynek między De Lange i Moffim został wznowiony zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy i ponownie na korzyść bramkarza, który bezbłędnie odbił strzał lewą nogą środkowego napastnika. Nieskuteczność miała swoją cenę. W 53. minucie Greenwood przejął piłkę i obserwował bramkarza, po czym oddał strzał nie do zatrzymania w długi róg siatki.
Chwilę później drzwi Nicei ponownie się otworzyły. Po serii podań zainicjowanych przez parę środkowych obrońców i przyspieszonych przez Greenwooda w środku pola, Aubameyang uruchomił Timothy'ego Weaha, który z wielką siłą przedarł się strzałem przez Dioufa w 58. minucie.
Dla Les Aiglons zapowiadał się horror, nie thriller. Na ich korzyść przemawiało jednak to, że się nie poddali. Delikatnie obsłużony przez Diopa, Cho w 63. minucie głową skierował piłkę obok De Lange.
Niewiele to jednak zmieniło. Weah ponownie przedarł się pionowo i podał do Aubameyanga, który został powstrzymany przez Dioufa. Gabończyk szybko znalazł się na pozycji do strzelenia gola, ale zamiast tego zdecydował się zaoferować ciasteczko Paixao, który z prezentu skorzystał.
Po kolejnej szansie Greenwooda (80. min), nicejscy ultrasi przerwali mecz pirotechniką. Gra została wznowiona, ale sędzia zdecydował się nie przyznawać dodatkowego czasu, aby uniknąć wybuchów.
