Racing Strasburg, zajmujący po 26 kolejkach 7. miejsce, i Olympique Lyonnais, zajmujące 5. miejsce, dzieliły tylko 2 punkty. To było więcej niż wystarczające, aby ten mecz na Stade de la Meinau był jednym z hitów 27. kolejki, jeśli nie punktem zwrotnym w końcowym sprincie o europejskie puchary.
Sprawdź szczegóły meczu Strasbourg - Lyon

Strasbourg zginał się, ale Petrović był podporą
Paulo Fonseca zdecydował się pozostawić na ławce dwóch kluczowych graczy: Nemanję Maticia i Alexandre'a Lacazette na rzecz Jordana Veretouta i Georgesa Mikautadze, który ostatnio jest w niezłej formie. Pomocnik od razu miał ogromną szansę, gdy zauważył wysuniętego Djordje Petrovicia w bramce i spróbował strzału pod poprzeczkę, który został zablokowany przez czujnego Serba w 1. minucie.
Racing grał wysoko na boisku, co nie przeszkadzało Lyonowi. Po dwójkowej akcji Rayana Cherkiego, Veretout ponownie stanął oko w oko z Petroviciem, a Mikautadze oddał idealnie wyważony strzał lewą nogą, który trafił w poprzeczkę Alzatczyka. Następnie Petrovic przyjął woleja w 10. minucie.
Les Gones nieustannie naciskali, zmuszając Strasbourg do cofnięcia w pierwszej odsłonie. Cherki, a następnie Ernest Nuamah oddawali celne strzały, ale Petrović, który miał już pięć obronionych prób, był niezłomny. Serb nie na darmo jest jednym z czołowych europejskich bramkarzy. Po tym, jak Tanner Tessmann nie trafił w bramkę, Racing w końcu spróbował szczęścia. W 30. minucie bezpośredniego rzutu wolnego Dilane Bakwa szukał lewego górnego rogu bramki Lucasa Perriego, ale bezskutecznie.
Lyon odpowiedział. Po dośrodkowaniu Cherkiego z lewej strony pola karnego, Mikautadze nie zdołał minąć Guéli Doué, który zamknął kąt. Gruzin był jednak w stanie dośrodkować do Veretouta, który próbował głową. Jeszcze próba Tessmanna została zablokowana przez Petrovicia w 38. minucie i Lyon w końcu znalazł drogę do bramki... z wyraźnego spalonego. Nawet gdy sytuacja stała się trudna, Racing starał się wyjść na czystą pozycję i szukać szans. Valentín Barco przedarł się przez obronę z lewej strony, ale ta nieudana akcja zakończyła bezbramkową połowę.
Bakwa odwraca sytuację
Gospodarze może i są młodzi, ale mają w sobie wiele opanowania. Ich początek drugiej połowy w niczym nie przypominał pierwszej. Bakwa był kamieniem węgielnym tej zmiany. Najpierw wykonał rzut wolny z 20 metrów, po którym Sebastian Nanasi uderzyłby pod poprzeczkę, gdyby nie parada Perriego. Następnie lewą nogą dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Andreya Santosa, który głową skierował piłkę do bramki i w 55. minucie dał prowadzenie. Reprezentant Francji U21 nie poprzestał na tym. Pięć minut później znalazł się na przedniej nodze, by podkręcić niski strzał w dalszy róg siatki i po godzinie było 2:0.
Lyon został właśnie ogłuszony, ale - paradoksalnie - właśnie w tym momencie Les Gones w końcu złamali Petrovicia. Po tym, jak mocny strzał Cherkiego został zablokowany przez bramkarza, Corentin Tolisso podążył za nim, spychając Mamadou Sarra z drogi, po czym skierował piłkę do bramki. Błyskawiczna odpowiedź przyszła niecałe dwie minuty po straconym drugim golu.
Nie wystarczyło to jednak, by wyprowadzić Alzatczyków z równowagi. Bakwa ponownie spróbował z dystansu, z tej samej odległości, ale tym razem górą: Perri sparował nad bramkę. To przywróciło jego drużynę na właściwe tory. Z pierwszej piłki Samuel Amo-Ameyaw wykorzystał podanie od Diego Moreiry i strzelił prosto w bramkarza Auriverde. Ostatecznie do świętowania na Meinau potrzebny był tylko jeden gol: Emeghi. Ustawiony przez Barco Holender przedarł się między Matą i Moussą Niakhaté, po czym uderzył piłkę obok Perriego w 73. minucie. Był to jego 12. gol w 22 meczach i 9. w 2025 roku.
W pierwszym etapie w sierpniu Racing prowadził 3:1, również z trzecim golem Emeghy, zanim uległ 3:4. Czy jesteśmy na skraju kolejnego dramatycznego scenariusza? Napięcie było wysokie, ale teraz Lyon nie miał następcy Gifta Orbana, który zdobył niespodziewaną bramkę na Groupama Stadium. Wręcz przeciwnie, to Moreira popisał się wspaniałą kontrolą w powietrzu, następnie wbiegł w pole karne, aby wyłożyć piłkę do Amo-Ameyawa i dać mu gola na 4:1 w 88. minucie.
W doliczonym czasie gry Sarr spowodował rzut karny na sprytnym Nico Tagliafico. Mikautadze zamienił karnego na bramkę. Ten gol nie miał większego znaczenia dla Racingu, który pokazał, że choć jest bardzo młodą drużyną, jest również bardzo ambitny i gra naprawdę bardzo dobrze.
