Choć to mecz nr 900 w wykonaniu reprezentacji Polski, nie decyduje o żadnym trofeum ani nie zapełnił trybun wielkiego Stadionu Śląskiego. To tylko test przed starciem o punkty z Finlandią i aż pożegnanie Kamila Grosickiego w jego 95. występie w narodowych barwach. To także debiut Mateusza Skrzypczaka w reprezentacji. Wreszcie, to starcie o wymazanie wstydu po ostatnim dwumeczu z Mołdawianami w walce o Euro 2024.
Sprawdź szczegóły meczu Polska – Mołdawia

Cash odpalił na pożegnanie Grosickiego
Grosik wyraźnie chciał pożegnać się z przytupem, ponieważ przed upływem minuty huknął z dystansu i rykoszet od głowy obrońcy ratował Cristiana Avrama. Skończyło się rzutem rożnym, po którym Jakub Moder obił poprzeczkę. Mocne pierwsze dwie minuty skończyły się niczym, kilka kolejnych zespołowych akcji nie zostało wykończonych. Dopiero przed kwadransem Nicola Zalewski – wyróżniający się szybkością – uderzał z ostrego kąta i testował Avrama.
Pozbawieni piłki, Polacy byli wyjątkowo bierni i zdawali się czekać na błąd rywali. Tych, na szczęście Mołdawianie popełniali sporo, za to starali się utrudniać Biało-Czerwonym kolejne ataki. Mocniejszym akcentem był strzał Sebastiana Szymańskiego z dystansu w 21. minucie. Gdyby Avram nie odczytał kierunku, Grosik miałby asystę.
Ostatecznie jej nie doczekał, ale mógł zejść z boiska w dobrym humorze. Po 30 minutach gry Matty Cash dostał piłkę od Adama Buksy na prawym skraju pola karnego i wybrał uderzenie pod dalszy słupek. Gol wpadł, a po umówionych 30 minutach Grosicki mógł pożegnać się z kadrą przy gromkich owacjach. I choć chciałoby się o pierwszej połowie napisać coś więcej, to ostatni kwadrans przebiegł bez fajerwerków – Mołdawia pozostała odcięta od prób ataku, Polakom brakowało skuteczności.
Slisz zamknął mecz
Druga odsłona rozpoczęła się od podwójnej zmiany w polskiej drużynie (martwił grymas bólu Sebastiana Szymańskiego), a po upływie kwadransa Michał Probierz wymienił również skrzydła, wprowadzając Kamińskiego i Frankowskiego. Zamiast świeżości w grę wdała się jednak senność, podczas gdy zmiennicy Mołdawii – Platica i Postolachi – w 66. minucie postraszyli Marcina Bułkę dobrą akcją i strzałem.
Brak Sebastiana Szymańskiego był bardzo widoczny, a gra bardzo długo toczyła się na połowie Biało-Czerwonych, co przyniosło gwizdy z trybun. Gdy Postolachi oddał drugi strzał – tym razem boleśnie niecelny, zniecierpliwienie kibiców zdawało się tylko rosnąć. Dobre wejście w ostatnie 10 minut poprawiło nastroje, z kumulacją w postaci strzału Jakuba Kamińskiego po świetnym podaniu Krzysztofa Piątka. Avram uratował swoją drużynę świetną interwencją!
Kamiński nie doczekał się gola, za to zaliczył bardzo cenną asystę, gdy tuż przed końcem meczu Bartosz Slisz doskonale odnalazł się na granicy pola karnego i w gąszczu nóg zmieścił piłkę przy samym słupku. Zatem jest - przełamanie i pierwsza wygrana nad Mołdawią od 2014 roku! Spacerku nie było, mąk też, ale na Finów będzie trzeba przygotować coś lepszego.
