We wtorkowe popołudnie reprezentanci Polski U21 rozgrywali ostatni mecz przed wyjazdem na czerwcowe mistrzostwa Europy na słowackich boiskach. Rywalami byli Ukraińcy, którzy od zeszłorocznego Euro wszystkie mecze remisowali, zatrzymując choćby Portugalię (3:3) i Włochy (2:2). Nasi wschodni sąsiedzi byli niewątpliwie faworytami spotkania.
Sprawdź szczegóły meczu Polska U21 – Ukraina U21
Pierwsza połowa dla Ukrainy
Do meczu Biało-Czerwoni przystąpili w składzie zbliżonym do tego kończącego mecz z Danią i ponownie widać było, że nie jest to najbardziej wyjściowy „garnitur” trenera Adama Majewskiego. Mecz zaczął się niemrawo, z niskim ustawieniem obu ekip i bez dobrych okazji. Strzelanie w Antalyi rozpoczął zawodnik znany polskim kibicom świetnie, tyle że nie z naszej drużyny. W 19. minucie Bohdan Wiunnyk (na co dzień Lechia) otrzymał długi przerzut z obrony, zgubił krycie Ariela Mosóra i pokonał Trelowskiego bez najmniejszego wysiłku.
Szczególnie druga linia Polski wyglądała nieporadnie, przez co przejście do ataku było utrudnione i dopiero po 26 minutach gry naszej drużynie udało się oddać strzał. Na 15. metrze do piłki doszedł Tomasz Pieńko, ale zatrzymał go Georgiy Jermakow. Tak rozpoczęło się kilka dobrych minut Polski, lecz próba Pieńki pozostała najlepsza. Serię ataków Ukraina przetrwała bez trudu, a w 33. minucie oglądaliśmy słupek po drugiej stronie boiska, Trelowski odetchnął z ulgą. Do końca pierwszej części Biało-Czerwoni nie zdołali wiele stworzyć, choć w pierwszych doliczonych sekundach Kajetan Szmyt postraszył Jermakowa.
Okazały powrót Polaków po przerwie
Wprowadzony w przerwie Mateusz Łęgowski przyniósł wyraźną poprawę jakości, a grający bardziej agresywnie Polacy natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Już po minucie Luberecki nie wstrzelił się pod dalszy słupek z ostrego kąta. Niedługo później Kozubal odebrał piłkę przed szesnastką, do strzału doszedł Szymon Włodarczyk i zdobył swojego pierwszego gola w 2025 roku. Poczuwszy krew, Polacy atakowali dalej. Kozubal po chwili uderzał w poprzeczkę po rykoszecie, Kacper Kozłowski z wolnego postraszył Jermakowa i można było liczyć na wyrównanie.
Niestety, bardzo solidne 20 minut polskiej drużyny skończyło się, gdy Ukraińcy wykorzystali serię zmian w polskiej defensywie. W 67. minucie Wiunnyk wyskoczył zza pleców świeżo wprowadzonego Smolarczyka i precyzyjnym uderzeniem znalazł bliższy słupek, przywracając prowadzenie Ukrainie pierwszym uderzeniem po przerwie. Smolarczyk miał szansę na rehabilitację w 74. minucie, gdy próbował dobijać strzał po słabej obronie Jermakowa, ale obrońca go zablokował. Czego nie zrobił jeden zawodnik Korony, z tym poradził sobie drugi. Mariusz Fornalczyk ograł obrońcę i huknął w okienko z linii pola karnego na 2:2 w 78. minucie. Mało tego, pół minuty później obił jeszcze spojenie.
Niesamowita szybkość Fornalczyka była utrapieniem rywali i jego indywidualna kontra mogła dać prowadzenie, gdyby Kozłowski działał z prędkością kolegi. Nie szkodzi, Filip Szymczak w 89. minucie zdążył uprzedzić wychodzącego z bramki Jermakowa, przeskoczył go i nie pomylił się przy pustej bramce, dając pierwsze prowadzenie Polski w tym meczu. Rywale nie zdołali już odpowiedzieć.
Przypomnijmy, że przed kadrą Polski U21 wyjątkowo trudna faza grupowa Euro 2025 rozgrywanego w czerwcu na Słowacji. W fazie grupowej rywalami będą kolejno Gruzja (11 czerwca o 21:00), Portugalia (14 czerwca o 21:00) i Francja (17 czerwca o 18:00).