Biało-Czerwoni U17 byli zdecydowanymi faworytami meczu rozgrywanego w Koszalinie i środowy pierwszy mecz kwalifikacyjny do Euro 2025 rozpoczęli zgodnie z oczekiwaniami, od niezłych ofensywnych prób. Od pierwszych minut mógł się podobać Bartosz Szywała ze Śląska Wrocław, z dwoma groźnymi atakami.
Sprawdź szczegóły meczu Islandia U17 - Polska U17
Filip Skorb miał następnie szansę w 15. minucie po skutecznym pressingu Dudka, ale skiksował przed pustą bramką. Z kolei pięć minut później Filip Karmelita nie domknął akcji na dalszym słupku. Na szczęście jeszcze przed upływem półgodziny poprawił się, gdy szybka akcja lewą storną Szywały i Czerniatowicza pozwoliła mu wykończyć na 1:0.
Po golu Polacy nie poszli jednak za ciosem i do przerwy brakowało już groźnych sytuacji. Za to po powrocie z szatni doszło do istnej zmiany ról, gdy to Islandia prowadziła atak za atakiem, a młodzieżowcy z Polski sprawiali wrażenie odstających fizycznie. Już w 54. minucie sędzia dał kontrowersyjnego karnego Islandczykom, ale Jan Zieliński obronił.
Po 10 minutach znów musiał bronić, tym razem Szywała asekurował go jeszcze wybiciem sprzed światła bramki. Niewiele brakowało, a Zieliński musiałby bronić kolejnego karnego w 66. minucie, gdy głupi faul Patryka Prajsnara uszedł uwadze sędziego. Jedną z nielicznych okazji Polski w drugiej połowie była akcja w 68. minucie, po której jeden z obrońców Islandii próbą wybicia trafił w poprzeczkę.
Wydawało się, że Biało-Czerwoni przynajmniej dotrwają do końca spotkania z czystym kontem, ale w 89. minucie nie było już dyskusji – faul oznaczał kolejnego karnego dla Wyspiarzy. Tomas Kristjansson poprawił się i w ostatniej minucie regulaminowego czasu dał remis. Doliczony czas przyniósł jeszcze świetne uderzenie Czerniatowicza pod poprzeczkę, ale zatrzymał go Gylfi Snaeholm.
Remis w Koszalinie oznacza, że samodzielnym liderem grypy kwalifikacyjnej są Belgowie, którzy w równoległym spotkaniu wygrali 1:0 z Irlandią. To o tyle zła wiadomość, że awans do turnieju wywalczy tylko pierwsza drużyna tabeli.
