Przed ostatnim meczem fazy grupowej młode reprezentantki Polski miały wyjątkowo trudne zadanie. Wprawdzie Szwecja to teoretycznie najsłabsza z przeciwnych drużyn, ale konieczne było również odrobienie negatywnego bilansu bramkowego po porażce z Francją (-6) i liczenie, że Włoszki nie urwą choćby punktu Francuzkom w równoległym pojedynku. Tylko to mogłoby dać awans do półfinału.
Sprawdź szczegóły meczu Szwecja U19 – Polska U19

Tarnobrzeski stadion wypełnił się w dużym stopniu kibicami liczącymi na pierwsze zwycięstwo Biało-Czerwonych, a i reprezentantki ruszyły z podobnym nastawieniem. Rozgrywane w bardzo dobrym tempie pierwsze minuty dały równie szybki owoc. Po pięciu minutach Weronika Araśniewicz zeszła z lewej strony w pole karne, położyła jedną rywalkę i zmyliła drugą, by po rękawicy bramkarki wpakować piłkę przy bliższym słupku.
Przez ponad 20 minut Polki – podobnie jak w meczu z Włochami – miały zdecydowaną przewagę w rozegraniu i szukały kolejnych okazji, lecz już bez efektu. Gdy nieco spuściły z tonu bliżej trzeciego kwadransa meczu, Skandynawki wydawały się coraz lepiej czytać grę i skuteczniej walczyć o piłkę.
Ale to Biało-Czerwone były o włos od podwyższenia w 35. minucie, kiedy Krystyna Flis z wolnego znalazła głowę Araśniewicz przed bramką. Ta nie zdołała jednak trącić piłki, a moment później szybką kontrę wypuściły Szwedki, na szczęście po wrzutce Novalie Jensen Julia Woźniak pewnie złapała piłkę przed bramką. Końcówkę mogły zdominować dwie Zuzanny. Witek w 42. minucie w świetnej okazji posłała piłkę nad poprzeczką, a minutę później Grzywińska została zablokowana i do przerwy padła tylko jedna bramka.
Wielkie 45 minut na pożegnanie z turniejem
Druga część spotkania zaczęła się znakomicie dla Biało-Czerwonych: wprowadzona dopiero co Maja Zielińska wrzucała spod prawej linii bocznej, a Weronika Araśniewicz mimo asekuracji doszła do strzału na wprost bramki i bezlitośnie ograła Sagę Andersson już w 47. minucie.
Polki musiały nie tylko wygrać, ale też wygrać wysoko, dlatego nie zamierzały odpuszczać. Wyjątkowo dobrze sytuacja wyglądała w 57. minucie, gdy niekryta po lewej stronie bramki Krystyna Flis dostała świetną piłkę i nie zdołała znaleźć dalszego słupka. Moment później tym samym odwdzięczyła się Hannah Sjodahl po polską bramką i można było odetchnąć z ulgą.
Złe wieści przyszły jednak wkrótce z Rzeszowa, gdzie Włoszki wyrównały z Francją, co odbierało Polkom nadzieję na awans. Widowisko w Tarnobrzegu pozostało jednak żywe i zacięte, teraz już z groźnymi sytuacjami po obu stronach. Kolejne ataki Polek kończyły się jednak przed strzałem, tymczasem Saga Fredgren w 83. minucie huknęła w poprzeczkę. Na szczęście i Polkom udało się przeprowadzić równie dobry atak, w którym świeżo wprowadzona Kinga Wyrwas (za kontuzjowaną Zuzannę Witek) ruszyła do prostopadłej piłki od Niny Abe i wpakowała piłkę idealnie przy dalszym słupku.
Choć na awans szans już w praktyce nie było, to w doliczony czas Biało-Czerwone weszły z kolejnym szybkim atakiem. Tym razem na bramkę szarżowała Julia Gutowska, która weszła z prawej strony i władowała futbolówkę obok dalszego słupka. Mało tego, przy kolejnej okazji ta sama zawodniczka doskonale uwolniła się na skraju pola karnego i huknęła raz jeszcze, podbijając na 5:0! Wynik cieszy, ale i boli, bo już tylko jednego trafienia brakło Polkom, by awansować do półfinału w obliczu wyniku z Rzeszowa (Francja - Włochy, 2:1).
