Gdy ostatni raz reprezentacja Polski U21 wygrywała sześć meczów z rzędu, Jerzy Brzęczek był jej zawodnikiem. Szansą na powtórzenie tego wyczynu był wylot do macedońskiej Bitoli, gdzie Polaków przywitała bardzo nieprzyjemna pogoda.
Sprawdź szczegóły meczu Macedonia Północna U21 – Polska U21
Przy prawie pustych trybunach Biało-Czerwoni bardzo szybko doprowadzili do pierwszego strzału błyskawicznie, ale Tomasz Pieńko z ostrego kąta nie pokonał Vasko Vasileva. Przy grząskim boisku i rzęsistych opadach o kolejne tak dobre sytuacje nie było łatwo, choć gra toczyła się głównie na połowie zostających nisko gospodarzy.
Dopiero na półmetku pierwszej połowy sytuacja wyraźnie się ożywiła. Najpierw świetnie do piłki z prawej flanki doszedł Filip Kocaba, który został zablokowany. Później Dawid Drachal nie zdołał przeciąć świetnie posłanej przez Wiktora Nowaka piłki.
Wreszcie, Drachal z Kocabą odegrali główne role w 33. minucie, przy szeroko rozegranym rzucie rożnym. Obrona wyszła wyżej, a wtedy Drachal wrzucił piłkę przed bramkę rywali, gdzie Kocaba szczupakiem w błoto doszedł do główki pod sam słupek. Rywale na naprawdę groźną sytuację musieli czekać do 45. minuty, jednak główka Zendelovskiego nie tylko minęła bramkę – zawodnik spalił.
Po przerwie deszcz nie zelżał, dlatego przez ponad 20 minut nie oglądaliśmy wielkiego widowiska – Polacy wprawdzie kontrolowali grę, lecz nie byli w stanie przekuć tego na klarowne sytuacje. Dopiero w ostatnich 20 minutach wprowadzony z ławki Maciej Kuziemka wywalczył rzut wolny, po rozegraniu którego testował golkipera Macedonii kąśliwym uderzeniem.
Gospodarze szukali swojego trafienia bez skutku, a kolejny rajd lewą flanką – tym razem Pieńki – sprawił, że drugą kartkę obejrzał Andrija Dimeski. Każdy kontakt nóg piłkarzy z murawą był jak wejście w kałużę i gra była wyjątkowo ciężka. W tej sytuacji wystarczyło kontrolować mecz, by dokończyć rok 2025 z perfekcyjnym dorobkiem 18 punktów w sześciu meczach. Polacy szukali jednak ostatniego słowa: w doliczonym czasie Nowak testował Vasileva, a Wojciecha Urbańskiego zablokował obrońca.

