Po rozpoczęciu ery Thomasa Tuchela rutynowym zwycięstwem 2:0 nad Albanią w piątek, Anglia chciała kontynuować pozytywne nastawienie, na dużej szybkości rozpoczynając mecz z Łotwą.
Sprawdź szczegóły meczu Anglia - Łotwa

Nic dziwnego, że Trzy Lwy dominowały na początku spotkania. Ale mimo ogromnej przewagi w posiadaniu piłki mieli szczęście, że nie stracili bramki, gdy Vladislavs Gutkovskis w niewytłumaczalny sposób nie trafił w bramkę z bliskiej odległości po nieporozumieniu między Markiem Guéhim i Jordanem Pickfordem.
Pełni ulgi, podopieczni Tuchela podnieśli obroty w pogoni za otwierającym trafieniem, gdy Krišjānis Zviedris sparował potężne uderzenie Ezriego Konsy nad poprzeczkę swojej bramki, a Harry Kane niecelnie główkował z ośmiu metrów.
Wraz ze zbliżającą się przerwą mecz pozostawał kompletnie jednostronny, a presja gospodarzy w końcu przyniosła dywidendy w spektakularny sposób. Reece James podkręcił wysublimowany rzut wolny w górny róg, zdobywając swojego pierwszego gola w reprezentacji.
Wczesne etapy drugiej połowy przebiegały podobnie do pierwszej, z Anglią mającą pełną kontrolę. Łotewska defensywa trzymała się jednak mocno pod presją, ograniczając gospodarzy do bardzo nielicznych klarownych okazji, gdy Kane minimalnie chybił z wnętrza pola karnego. W 68. minucie Anglia w końcu podwoiła swoją przewagę, gdy Harry Kane, po zachęcającym niskim podaniu Rice'a, strzelił swojego 71. gola dla Trzech Lwów.
To przypieczętowało zwycięstwo podopiecznych Tuchela, ale nie ustaliło wyniku. Gospodarze dodali trzecią bramkę na 15 minut przed końcem, gdy rezerwowy Eberechi Eze strzelił swojego pierwszego gola na arenie międzynarodowej niskim, odbitym strzałem.
Goście uniknęli dalszych szkód w końcowych fazach, a Zviedris dobrze zatrzymał Morgana Rogersa i Kane'a, gdy Anglia dotarła do ostatniej z 90 minut, zdobywając wygodne trzy punkty w pierwszym w historii spotkaniu między tymi dwoma narodami.
