Karaibska wyspa, licząca nieco ponad 150 000 mieszkańców, jest autonomiczną częścią Holandii i została najmniejszym krajem w historii, który zakwalifikował się na światowy czempionat. Ogromny sukces tamtejsza reprezentacja przypieczętowała remisem 0:0 z Jamajką.
Advocaat, obdarzony ogromnym doświadczeniem, nie był obecny na stadionie, ponieważ z powodów rodzinnych musiał wrócić do Holandii. Trener nazywany "małym generałem" prowadził reprezentacje ośmiu krajów, z Holandią dotarł do półfinału Euro 2004 i ćwierćfinału MŚ 1994. Teraz będzie najstarszym trenerem w historii mistrzostw świata.
"Po takim osiągnięciu człowiek ma ochotę powiedzieć, że to najpiękniejsza rzecz, jakiej doświadczył, ale wtedy umniejszyłbym wielu innym momentom" - powiedział dla Algemeen Dagblad i dodał: "To najbardziej szalone, co osiągnąłem jako trener. Niesamowite dla wyspy i dla zawodników, którzy przyjechali z daleka".
Advocaat oglądał mecz w domu w Hadze, wczesnym rankiem czasu lokalnego. "Po spotkaniu byłem całkowicie wyczerpany, znacznie bardziej niż wtedy, gdy jestem na boisku. Możesz wszystko przygotować po swojemu, a i tak tracisz całą energię. To był niezwykle ważny mecz" - przyznał.
"Spójrzcie na Jamajkę, Steve McClaren przestał być trenerem reprezentacji zaledwie kilka godzin po remisie. Jamajka dwukrotnie trafiła w słupek i raz w poprzeczkę. A potem była jeszcze jedenastka" - dodał.
Bajka Curacao była bliska zakończenia w czwartej z pięciu doliczonych minut, gdy rezerwowy Antonisse miał rzekomo sfaulować jamajskiego zawodnika Haydena, a sędzia Ivan Barton od razu wskazał na jedenasty metr. Advocaat skomentował: "Na szczęście zareagował VAR. Po to tam jest. Ale nigdy nie wiadomo, prawda?".
Małe wielkie piłkarskie historie: Jak na MŚ awansowały Curacao, Haiti, Jordania czy Wyspy Zielonego Przylądka?
Sędzia, po rekomendacji systemu VAR, obejrzał sytuację na monitorze przy linii bocznej i bez wahania zmienił swoją pierwotną decyzję. Advocaat objął Curacao w styczniu 2024 roku i przekonał kilku holenderskich piłkarzy z antylskimi korzeniami, by dołączyli do drużyny. Wszyscy uczestnicy meczu z Jamajką urodzili się w Holandii.
"W kwalifikacjach podróżowaliśmy w najbardziej szalone miejsca, graliśmy na najgorszych boiskach. Cały czas powtarzałem, że wszystko rozstrzygnie się w ostatnim meczu. I tak właśnie było. Ostatecznie trafiliśmy tam, gdzie chłopcy marzyli – na mistrzostwa świata w Ameryce" - podsumował.
