Zidane Iqbal zdobył jedyną bramkę w tym spotkaniu na 14 minut przed końcem, podtrzymując marzenia Iraku o pierwszym występie na Mistrzostwach Świata od 1986 roku i zapewniając decydujące starcie z zespołem Herve Renarda.
Obie drużyny przystępują do ostatniego meczu w grupie B czwartej rundy azjatyckich eliminacji z trzema punktami na koncie. Zwycięstwo którejkolwiek z nich da bezpośredni awans do powiększonych finałów z udziałem 48 zespołów w Ameryce Północnej.
"Dla zawodników to spełnienie marzeń, by pojechać na Mistrzostwa Świata" - powiedział Arnold, który poprowadził rodzimą Australię na turniej w Katarze w 2022 roku.
"Dziś czułem, że trochę nas to przytłoczyło, bo to był pierwszy mecz i w pierwszej połowie presja dała się nam we znaki. Ale teraz cała presja jest po stronie Arabii Saudyjskiej. Miała pięć dni przerwy (od ostatniego meczu, wygranego 3:2 z Indonezją). Siedzi w hotelu i myśli o tym spotkaniu, a zawodnicy na pewno mają to w głowie. To trudne, gdy reprezentujesz taki kraj jak Arabia Saudyjska i presja na piłkarzach jest ogromna" - powiedział.
Zespół Arnolda liczy na lepszy występ niż ten przeciwko Indonezyjczykom, gdy Lwy Mezopotamii przez pierwsze 45 minut były wyraźnie słabsze.
Wejście Iqbala na początku drugiej połowy ożywiło Irak. Pomocnik Utrechtu popisał się trafieniem z dystansu, przełamując impas i gasząc resztki nadziei Indonezji na awans do przyszłorocznych finałów.
"Jestem dumny z chłopaków, z ich zaangażowania i pracy, jaką włożyli, ale wiem, że stać nas na więcej" - przyznał Arnold. "Jeszcze niczego nie osiągnęliśmy. Wygraliśmy jeden mecz i to cieszy, ale najważniejsza jest teraz regeneracja, dobry sen i przygotowanie się na wtorkowy wieczór. Dyscyplina, walka i wysiłek zawodników były znakomite. Ale chcę powiedzieć wszystkim Irakijczykom i kibicom: Nie świętujcie jeszcze, przed nami ostatni mecz".