Reprezentacja Polski wczesnym popołudniem dotarła do Kowna, by po godzinie 16 spotkać się z dziennikarzami. Do mediów wyszli Jan Urban i Bartosz Kapustka. Selekcjoner podchwycił jedno z pytań do Kapustki dotyczące aż pięciu tysięcy polskich kibiców spodziewanych w Kownie.
"To, że przyjeżdża tylu kibiców, to jest miłe – jak powiedział Bartek – ale to jest też zobowiązanie. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś schodził z boiska nie dając z siebie wszystkiego pod względem fizycznym" – zaczął szkoleniowiec.
"Wiemy doskonale, że jesteśmy faworytem i każdy wynik inny niż zwycięstwo będzie traktowany jako porażka. Mam nadzieję, że rozumieją to też zawodnicy. Nikt nie wygrał z nimi wysoko, każdy musiał się namęczyć o punkty i to musi dotrzeć do zawodników" – wyliczał Urban.
Choć Litwa faktycznie przegrywa często, to nikt nie ma lekko na jej terenie. "Zawodnicy i trenerzy nie przepadają za takimi meczami, bo wiedzą, że muszą. Nie każdy dobrze sobie radzi z takimi wyzwaniami" - skomentował presję pokonania niewygodnego rywala.
Mecz Litwa - Polska w niedzielę o 20:45, śledź go z Flashscore!
Skład? Jest, ale na 90-95 procent
Ponieważ już wcześniej selekcjoner zasugerował, że skład na Litwę miał w głowie przed sparingiem z Nową Zelandią, padło pytanie o ewentualne zmiany. "Na 100% bym nie powiedział, że skład mam. Na 95, może na 90 procent skład jest, ale ta jedna zmiana może być" – powiedział enigmatycznie.
Na rozbudowane pytanie o to, czy rozważana zmiana jest skutkiem dobrego występu przeciwko Nowej Zelandii, Urban miał prostą, żołnierską odpowiedź: "Tak".
Potwierdził następnie, że zmian podyktowanych przyczynami zdrowotnymi nie będzie. Wszyscy piłkarze pozostający na zgrupowaniu są w pełni zdrowi i dostępni. W powszechnej opinii jednym z najjaśniejszych punktów Polski przeciwko Nowej Zelandii był powracający do kadry Michał Skóraś. Jego szybkość i apetyt w ofensywie mogły się podobać, a brak Nicoli Zalewskiego zwiększa szanse na występ. Ale czy to on skorzysta z łaski selekcjonera?
Odpowiednie nastawienie przed meczem
W takich meczach – gdy faworyt musi przejść zdeterminowanego rywala – liczą się i umiejętności, i odpowiednie nastawienie. Urban uczulał na to swoich podopiecznych, wspominając poprzedni mecz z Litwą, w Warszawie.
"Być może ktoś wtedy zlekceważył trochę rywala i wtedy zmiana nastawienia w trakcie wcale nie jest prosta, wiem to z doświadczenia. Odpowiednie nastawienie musi być przed meczem, i to nie godzinę przed" – wyliczał 63-latek.
Jednocześnie ostrzegał, że podejście "daj z siebie wszystko albo nie przyjeżdżaj" samo nie jest jeszcze gwarancją sukcesu. "To jest dewiza, która nie gwarantuje zwycięstwa. Ale przejmowałbym się, gdybyśmy mieli piłkarzy z trzema czy czterema meczami w kadrze. Mamy drużynę doświadczoną, która wie, czego chce. Przed nami takie spotkanie, w którym wiemy, czego możemy się spodziewać, jeśli go nie wygramy. Dlatego nikt takich meczów nie lubi, bo czasami się zdarza (nie wygrać)".