Żaden selekcjoner Polski w XXI wieku nie wygrał trzech z czterech swoich meczów na rozpoczęcie kadencji. Jan Urban podchodził do spotkania w Kownie z dwiema wygranymi i remisem, ale przestrzegał na konferencjach: z Litwą nie będzie łatwo. Gospodarze zrobili bardzo wiele, by jego słowa potwierdzić.
Sprawdź szczegóły meczu Litwa - Polska w Kownie

Szymański najpierw zaskoczył...
Litwini nie zamierzali podporządkować się faworytom, od pierwszych minut napierając na tercję defensywną Polski, co szybko pozwoliło Fedorowi Cernychowi na pierwszy, jeszcze niecelny strzał. Po nerwowym początku Biało-Czerwoni zaczęli przenosić grę pod litewską bramkę – szczególnie lewą stroną – testując szybkość ustawienia defensywy miejscowych. Początkowo wychodziły z tego najwyżej rzuty rożne, ale może tyle wystarczy? Nie minął kwadrans, gdy Sebastian Szymański wprost z rożnego zmieścił piłkę w siatce, zaskakując rywali.
Szymański był ostatnio krytykowany za grę w kadrze, tymczasem po 20 minutach powinien był dołożyć asystę do gola. Doskonale przerzutem wypuścił Jakuba Kamińskiego na bramkę, ale ten padł przed bramką. Karnego nie było, podobnie jak w 24. minucie po upadku nieustępliwego Skórasia.
Pressing Litwy pozwalał szukać wyrównania, na szczęście okazji nie było wiele, a gdy się pojawiały, Łukasz Skorupski nie miał się czego obawiać. Po półgodzinie przewaga Litwy w rozegraniu była już wyraźna, spychając Polaków do dość nerwowej obrony. Lepsi w doskoku, nie bojący się faulować, gospodarze nie mogli jednak przełożyć imponującej determinacji na strzały. Za to już na starcie doliczonego czasu potężnie uderzał Matty Cash, zatrzymany przez Svedkauskasa.
...a później zapracował na miano bohatera meczu
Druga połowa zaczęła się zdecydowanie lepiej dla Biało-Czerwonych, którzy bardzo szybko wypracowali pierwszy korner i piłka wypadła półtora metra od bramki. Kamiński miał nawet rajd sam na sam, ale ani nie pokonał golkipera, ani nie uniknął spalonego.
Po 10 minutach drugiej części Jakub Kiwior błysnął wejściem w pole karne i huknął pod poprzeczkę, zmuszając Svedkauskasa do szybkiej interwencji. Raptem minutę później Kamiński po szybkim odbiorze Szymańskiego kąśliwie uderzał po ziemi, obrońcy Litwy musieli ratować bramkarza. Wydawało się, że Litwa przetrwała kwadrans naporu i zaczęła szukać odwetu, gdy szybka akcja pozwoliła Sebastianowi Szymańskiemu dograć przed bramkę. Tam na główkę czekał czujnie Robert Lewandowski, który podwoił prowadzenie Polski.
Mniej widoczny po przerwie Cash zaliczył obiecujący rajd z prawej w 74. minucie, ale Svedkauskas obronił, zaś Wiśniewski moment później był centymetry od trafienia. Gorzej, że wkrótce obejrzał też żółtą kartkę i – podobnie jak Bartosz Slisz – nie zagra przeciwko Holandii.
Dopiero w ostatnich 10 minutach Jan Urban wprowadził zmienników, dając szansę Ziółkowskiemu i Świderskiemu. Ten drugi wywalczył rzut wolny z niezłej odległości, ale w doliczony czas weszliśmy niecelnym strzałem Lewandowskiego i nic więcej nie udało się wypracować.
Z czterema zwycięstwami Polacy zajmują pozycję wicelidera w grupie kwalifikacyjnej, tracąc trzy punkty do pierwszych Holendrów. Za nami Finowie ze stratą trzech oczek i jednym meczem więcej rozegranym. W listopadzie czeka nas pojedynek z Holandią w Polsce (14 listopada) i z Maltą (17 listopada) na wyjeździe.
