Więcej

Opinia: Czy ktoś jeszcze pamięta, że we wtorek gramy z Finlandią?

Opinia: Czy ktoś jeszcze pamięta, że we wtorek gramy z Finlandią?
Opinia: Czy ktoś jeszcze pamięta, że we wtorek gramy z Finlandią?Marcin Golba / NurPhoto / NurPhoto via AFP
Niedzielna wymiana ciosów między Michałem Probierzem a Robertem Lewandowskim może najmocniej uderzyć w dobro reprezentacji Polski, a nie któregoś z zaangażowanych. Jeśli nie poznamy okoliczności tłumaczących skandal, obaj wypisali się z piastowanych dotąd ról.

To miała być ostatnia niedziela ekscytującego Rolanda Garrosa i elektryzującej, choć dla nas dawno i smutno zakończonej Ligi Narodów. Ale stanowczo nie ostatnia niedziela Roberta Lewandowskiego w drużynie narodowej. I nie w takich okolicznościach. Zamiast ekscytować się kolejnym golem Cristiano Ronaldo czy niebywałym finałem French Open musimy teraz spróbować ogarnąć, co właściwie się wydarzyło. I nie będę ukrywał: nie mam pojęcia.

Widzę Cezarego Kucharskiego – niegdyś piłkarza z dużym nazwiskiem – korzystającego z okazji, żeby przy okazji konfliktu wokół kadry uderzyć w swoich adwersarzy. Widzę Zbigniewa Bońka – niezmiennie przeświadczonego własnej o nieomylności – chwalącego się, że on by sobie z tym wszystkim poradził doskonale. Bo kryzys w reprezentacji nie jest dla niego problemem, najwyraźniej to tylko kolejna okazja, by pokazać swoją domniemaną wielkość. Widziałem nawet dziennikarzy uważających, że to świetny moment na stanięcie publicznie po którejś ze stron konfliktu. Nie za szybko?

Znacznie mniej widać prób gaszenia pożaru. Na razie wszyscy miotamy się zdezorientowani w dymie i przyczyny nie znamy. Bo głęboko wierzę, że musi być jakaś. Okoliczność jeszcze nieznana poza wąskim gronem, która usprawiedliwiłaby tak skrajnie nierozsądne decyzje Probierza i Lewandowskiego

Bo - umówmy się - selekcjoner ogłaszający przed kluczowym meczem zmianę kapitana po dekadzie, to brzmi skrajnie nierozsądnie. Zwłaszcza zmieniający nieobecnego zawodnika na dochodzącego do zdrowia rekonwalescenta, który może nawet nie zagrać. A przecież Probierz nie wypalił z tym na X w przypływie chwili, decyzja poszła oficjalnymi kanałami PZPN i była przedstawiona drużynie oraz samemu Lewandowskiemu z wyprzedzeniem.

Jeśli za kulisami trwającego zgrupowania nie wydarzyło się coś naprawdę grubego, co uzasadniałoby tak brzemienną decyzję w tak delikatnym momencie, to postępowanie jest dyskwalifikujące dla selekcjonera. Nie rozpętuje się burzy w przededniu meczu, na którym cała kadra ma być skupiona.

Kiedy więc ktoś opisuje decyzję Probierza jako skandaliczną - a tych głosów nie brakuje - nie mam z tym najmniejszego problemu. Pod jednym warunkiem: nie mniej skandaliczna i dyskwalifikująca była reakcja samego Roberta Lewandowskiego. Ten człowiek ma być kapitanem kadry, a najpierw nie przyjechał na zgrupowanie z powodu zmęczenia, później przyjechał jako turysta i zajął się głównie reperowaniem swojego wizerunku, a teraz de facto stawia ultimatum: jak nie zmienicie trenera, to nie będę grać.

Trenera można nie cenić. Michał Probierz zresztą coś o tym wie i z każdym kolejnym meczem tę wiedzę poszerza - fanklub topnieje mu z minuty na minutę. Ale kapitan nie jest od tego, żeby w mediach społecznościowych szantażować związek piłkarski, jakby był nastolatkiem w pierwszym związku: albo on, albo ja. Bo najlepszą odpowiedzią w tym dylemacie może okazać się "żaden".

Jeśli naprawdę nie poznamy w najbliższym czasie wyjątkowej okoliczności tłumaczącej ten ciąg zdarzeń, to i Probierz, i Lewandowski wypisali się w praktyce z reprezentowania barw narodowych. Bo może się okazać, że dla żadnego z nich reprezentacja nie jest na tyle ważna, żeby z przepychankami poczekać przynajmniej do zakończenia tego jednego meczu, który w pierwszej połowie 2025 roku miał być kluczowy dla reprezentacji. I z którego Flashscore przekaże, rzecz jasna, najszybszą relację.

Autor: Michał Karaś
Autor: Michał KaraśFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen