"Najpierw musimy dowiedzieć się, gdzie rozegrany zostanie nasz mecz półfinałowy z Ukrainą i ile biletów zostanie przyznanych naszym kibicom. Zdecydowaliśmy, że od razu już od grudnia będziemy sprzedawać bilety na finał, nie wiedząc jeszcze, czy w nim zagramy. Jeżeli odpadniemy, to bilety zostaną po prostu zwrócone. Po półfinale 26 marca będzie zbyt mało czasu, aby zapełnić stadion do 31 marca" – powiedział Christoffer Lund z SvFF.
"Mecz na naszym stadionie narodowym przy pełnej publiczności i jej dopingu byłby dla naszej drużyny fantastyczny" – dodał.

Zdaniem szwedzkich mediów losowanie było korzystne, a nawet wymarzone dla Szwecji, która zakończyła eliminacje na ostatnim miejscu z dwoma punktami, lecz uzyskała prawo gry barażu ze względu na wygranie grupy w rozgrywkach Ligi Narodów.
Podkreślono, że do meczu z Ukrainą pozostały aż cztery miesiące, co jest szczególnie ważne i kluczowe dla nowego selekcjonera Grahama Pottera, który pełni tę funkcję dopiero od miesiąca po zwolnieniu Duńczyka Jona Dahla Tomassona.
Szkoleniowiec podkreślił, że losowanie było korzystne, ale Ukraina jest bardzo silnym zespołem.
"Dlatego podchodzimy do półfinału z wielkim respektem. Mam na tylko duże doświadczenie, że zdaję sobie sprawę, iż będzie to bardzo ciężki mecz o bardzo wysoka stawkę" - powiedział na antenie kanału telewizji SVT.
"Jeżeli uda nam się pokonać tego rywala, to mecz u siebie w domu w Sztokholmie będzie już bonusem, ponieważ własna publiczność zawsze daje pewną przewagę" - dodał.
Narodowy stadion Szwecji, posiadający obecnie nazwę komercyjną Strawberry Arena, posiada miejsca dla 50 tysięcy widzów.
