Anglik od niedawna prowadzi zespół "Trzech Koron". Już w trakcie grupowych eliminacji zastąpił Duńczyka Jona Dahla Tomassona, z którym rozstano się z powodu słabych wyników. Szwedzi nie wygrali żadnego z sześciu spotkań kwalifikacyjnych, zdobywając w nich tylko dwa punkty.
Potter był obecny na losowaniu w Zurychu i tuż po nim podkreślił, że interakcja z kolegami po fachu sprawiła, że "wszystko stało się jeszcze bardziej interesujące".
"Znamy przeciwnika i możemy zacząć przygotowywać się do meczu z Ukrainą. Wydaje się, że cztery miesiące, które mamy przed sobą, to dużo czasu, ale tak nie jest. Na pewno będzie ciekawie, bo zarówno my, jak i Ukraina zrobimy wszystko, by awansować. Chyba nie ma większego znaczenia, że mecz z Ukrainą będzie na neutralnym terenie, bo dla nas istotniejsze jest, że my i tak zagramy na wyjeździe" - powiedział Potter, cytowany przez ukraińskie media.

Zaznaczył jednocześnie, że w sytuacji jego zespołu, niezależnie na kogo by trafił, przeciwnik byłby trudny.
Za szczęśliwy uznał fakt, że w przypadku pokonania Ukrainy, finał baraży Szwecja zagra na własnym stadionie.
"To na pewno atut, ale nie lubię rozmawiać o tym, co może się zdarzyć, bo najpierw musimy pokonać Ukrainę i na niej jestem w pełni skoncentrowany. Musimy być gotowi na baraże. Będzie ciekawie i szykuje się mnóstwo emocji" - podsumował Potter.
Półfinały baraży zaplanowano na 26 marca, a decydujące mecze, które wyłonią ostatnich czterech uczestników przyszłorocznego mundialu z Europy, rozegrane zostaną 31 marca.
