Pierwszy kwadrans spotkania rozgrywanego na PGE Narodowym była dość nerwowa w wykonaniu obu drużyn. Posiadanie piłki rozkładało się niemal po równo, choć nieznaczną przewagę zaczęli wypracowywać gospodarze. Sporo pracy w ataku wykonywał Robert Lewandowski, ale był skutecznie powstrzymywany przez obrońców. Jego strzał z 15. minuty odbił się od jednego z defensorów i nie sprawił bramkarzowi żadnych problemów.
Po chwili zrobiło się jednak o wiele groźniej. Po szybkiej wymianie podań na uderzenie tuż sprzed pola karnego zdecydował się Karol Świderski. Rykoszet sprawił jednak, że piłka trafiła pod nogi Sebastiana Szymańskiego, ale i on nie zdołał zmylić rywala. W 22. minucie po świetnej interwencji Jana Bednarka i błyskawicznym wyprowadzeniu akcji celny strzał oddał Przemysław Frankowski, jednak Edvinas Gertmonas zachował koncentrację. Nie musiał za to zbytnio wysilać się po strzale Szymańskiego z rzutu wolnego, gdyż futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

Z każdą akcją biało-czerwoni zyskiwali pewność siebie i coraz częściej gościli pod polem karnym Litwy. Po nieco ponad 30 minutach na koncie mieli już 10 strzałów, z czego trzy celne, a przy tym 68% wygranych pojedynków. Podopieczni Michała Probierza wciąż jednak musieli uważać na kontry, po takiej akcji mocnym strzałem po ziemi umiejętności Łukasza Skorupskiego sprawdził Gvidas Gineitis. Tuż przed przerwą golkipera próbował pokonać Jakub Piotrowski, jednak zabrakło mu precyzji.
Tuż po przerwie pomocnik Łudogora Razgrad zyskał kolejną szansę na zmianę wyniku, ale nie zdołał odpowiednio opanować piłki i skierować jej do siatki z bliskiej odległości.
Napór biało-czerwonych trwał. Po godzinie gry w pole karne wpadł aktywny Matty Cash i posłał mocne uderzenie obok słupka, jednak bramkarz gości wciąż zachowywał czujność. Po chwili zmęczonego zawodnika Aston Villi zmienił Jakub Kamiński, a w miejsce Świderskiego pojawił się Krzysztof Piątek. Już po chwili napastnik Basaksehiru oddał swój pierwszy, ale niecelny strzał.
Polscy kibicie zadrżeli w 71. minucie, kiedy z kilku metrów uderzał Giedrius Matulevicius. Drużynę oraz nastroje fanów uratował niezawodny Skorupski.
Dokładnie dziesięć minut później mogli w końcu także doświadczyć radości. Po fantastycznej akcji Kamińskiego oraz innego rezerwowego Mateusza Bogusza piłka trafiła do Lewandowskiego. Kapitan uderzył precyzyjnie, rykoszet zmylił dodatkowo bramkarza, a Polacy w końcu objęli prowadzenie.
Napastnik Barcelony strzelił gola w swoim piątym cyklu eliminacyjnym do mistrzostw świata, stając się pierwszym zawodnikiem w historii europejskich kwalifikacji w tym stuleciu, który dokonał tego wyczynu. Jednocześnie zdobył w nich 31. bramkę - jedynym graczem, który strzelił ich więcej w meczach kwalifikacyjnych do mundialu jest Cristiano Ronaldo (36 bramek). Niestety tuż po golu Lewandowski zszedł z murawy, lekko utykając...

W końcówce znów zrobiło się niebezpiecznie pod naszą bramką, ale na szczęście Litwini nie wykorzystali swojego jedynego rzutu rożnego. Podwyższyć prowadzenia nie zdążył także Bogusz, który został zablokowany przez obrońcę. Po chwili sędzia zakończył spotkanie, co oznaczało, że Polacy otwierają kwalifikacje do Mistrzostw Świata 2026 zwycięstwem. Trudno jednak nazwać je pewnym.
W innym meczu naszej grupy Malta przegrała w Ta'Qali z Finlandią 0:1 (0:1). Jedynego gola strzelił Oliver Antman.