Zaledwie kilka dni po tym, jak został pierwszym zawodnikiem, który strzelił po kilka bramek w czterech kolejnych meczach MLS, Messi zrobił to ponownie, a Miami kontynuuje wspinaczkę w tabeli Konferencji Wschodniej po przerwie ligowej na Klubowe Mistrzostwa Świata.
Messi, ośmiokrotny zdobywca Złotej Piłki, otworzył wynik w 17. minucie charakterystycznym uderzeniem lewą nogą z rzutu wolnego, które znalazło jedyną lukę w murze obronnym Nashville i minęło bramkarza Joe Willisa.
Miami dominowało w pierwszej połowie, ale zaledwie cztery minuty po przerwie Hany Mukhtar strzałem głową doprowadził do wyrównania.
Messi zdobył zwycięską bramkę w 62. minucie, kiedy wykorzystał poważny błąd Willisa, który źle ocenił podanie i umożliwił Argentyńczykowi oddanie strzału.
Dwa gole – po dwóch zdobytych w wygranym 2:1 meczu z New England w środę – dały Messiemu łącznie liczbę 16 bramek w 16 występach w tym sezonie.
"Brakuje słów. To niesamowite, co on robi, bijąc rekordy teraz co trzy dni, nawet nie co weekend", powiedział trener Miami Javier Mascherano.
"Jest sztandarową postacią naszej drużyny, która pokazuje nam, jak rywalizować. Jest liderem. To dla mnie błogosławieństwo, że mogę towarzyszyć mu na tym etapie jego kariery".
Miami rozegrało swój trzeci mecz od czasu powrotu do MLS po miesięcznej kampanii Klubowych Mistrzostw Świata, która zakończyła się, gdy zespół został wyeliminowany w 1/8 finału przez Paris Saint-Germain.
Z 38 punktami w 19 meczach, zajmują piąte miejsce na Wschodzie, pięć punktów za liderem Filadelfią i mają do rozegrania trzy mecze zaległe.