"Jesteśmy szczęśliwi po tym zwycięstwie. Zauważmy jakimi rocznikami myśmy dzisiaj zagrali. Począwszy od bramkarza: 2006, w polu 2008, 2007, 2005. To oni wygrali nam ten mecz. Oczywiście mieli wsparcie naszych doświadczonych kapitanów: Jesusa Imaza czy później także Tarasa Romanczuka. Ta mieszanka dzisiaj dała nam zwycięstwo" – uważa szkoleniowiec Dumy Podlasia Adrian Siemieniec.
Jest w tym sporo racji, skoro decydujące trafienie zaliczył 17-letni Oskar Pietuszewski, kontrę prowadzącą do gola zbudował o rok starszy Bartosz Mazurek, a wcześniej dziewięć z 10 celnych strzałów zatrzymał 19-letni Miłosz Piekutowski.
Piłkarze Pogoni mieli w tym meczu mnóstwo okazji, by odnieść wysokie zwycięstwo nad zespołem z Białegostoku.
"Oddaliśmy 35 strzałów na bramkę rywala, w tym 25 z pola karnego. W życiu rozegrałem około 700-800 meczów i nie przypominam sobie takiego, by mój zespół miał tyle okazji strzeleckich i schodził pokonany z boiska" – skomentował wydarzenia na boisku Thomas Thomasberg, trener Pogoni.
Odnosząc się do miażdżącej liczby sytuacji podbramkowych na korzyść Pogoni, szkoleniowiec z Białegostoku przyznał, że gdyby jego zespół w połowie drugiej części meczu przegrywał 1:4, nie byłby zaskoczony.
"Bywało w przeszłości, że grając w Szczecinie to my mieliśmy przewagę, a mimo tego wyjeżdżaliśmy bez punktów. Ja po raz pierwszy zdobyłem tutaj komplet. Byliśmy gotowi na grę do końca, gotowi na cierpienie w tym spotkaniu i tak było. Ale po naszej stronie były takie wartości, jak: poświęcenie, determinacja, wiara czy odwaga. W ostatnim meczu mi tego brakowało. Teraz to widziałem, a bez tego nie da się wygrać czegoś. Czasami przychodzi mecz, który wygrasz emocjami czy wartościami i ten taki był" – podsumował Siemieniec.
Trener Jagiellonii przyznał jednocześnie, że zdaje sobie sprawę z rozczarowania, jakie po tak wyglądającym meczu musiało panować w szatni Pogoni. I to uczucie potwierdził szkoleniowiec gospodarzy.
"Ten mecz wyglądał jak marzenie, a skończył się olbrzymim rozczarowaniem. Towarzyszy nam uczucie pustki. Czujemy frustrację i irytację. Mimo tego jestem dumny z drużyny, jak potrafiła zagrać i kreować sytuacje" – skomentował Thomasberg.
