Oba zespoły są znane ze skłonności do szybkiej i ofensywnej gry, choć to beniaminek z Lublina dotąd prezentował bardziej jakościową grę i zdecydowanie lepsze wyniki. W efekcie stawką poniedziałkowego meczu (formalnie ostatniego tej jesieni, w weekend awansem zacznie się runda wiosenna) były punkty o zupełnie innej wadze. Dla Motoru wygrana byłaby utrzymaniem walki o czołowe lokaty, dla Radomiaka ucieczką ze strefy spadkowej.
Sprawdź szczegóły meczu Motor - Radomiak

Stolarski na ławce trenerskiej, Stolarski na liście strzelców
Od pierwszych minut rozgrywany w niezłym tempie, poniedziałkowy pojedynek szybko zaczął wskazywać na przewagę gospodarzy. Wprawdzie Radomiak miał uderzenie po rzucie wolnym w 10. minucie, a Rocha próbował również kilka minut później, jednak w obu przypadkach Kacper Rosa pozostawał bezpieczny.
Za to bardzo dobrze wychodzący spod pressingu piłkarze Motoru tylko zyskiwali przestrzeń i szukali swoich okazji coraz częściej. To oni zdołali otworzyć wynik spotkania w 21. minucie, gdy rzut wolny spadł na głowę Samuela Mraza. Tym razem Słowak nie zaliczył gola, za to precyzyjnie dograł na stopę Pawła Stolarskiego, który nie mógł tego zepsuć.
Zdecydowanie częściej przy piłce i ze zdecydowanie lepszym pomysłem na jej rozgrywanie – tak gospodarze dojechali do przerwy i mogą tylko mieć do siebie żal, że nie wycisnęli z przewagi kolejnej bramki. Minimalne prowadzenie mogło zresztą okazać się za małe, kiedy Radomiak wybiegł na drugą połowę ze zdecydowanie większą determinacją.
Szturm Radomiaka bez wyrównania
To Zieloni przejęli kontrolę nad meczem i zmuszali lublinian do coraz bardziej chaotycznej obrony. Jakości wciąż brakowało – pierwszym groźnym uderzeniem drugiej części była próba Raphaela Rossiego z 70. minuty, która skończyła w czujnych objęciach Rosy. Na kwadrans przed końcem świetnie z wolnego huknął Roberto Alves, poprawiał rogalem Zie Ouattara, ale oba uderzenia wybronił Kacper Rosa.
Na trzy bardzo solidne strzały Radomiaka gospodarze odpowiedzieli w 83. minucie, gdy stojący na linii bramkowej Luizao zatrzymał nie jedno, a dwa uderzenia, psując szyki Ndiaye i Mraza. Końcówka była wyjątkowo emocjonująca i gdyby tylko obie ekipy miały więcej precyzji jadąc na rezerwie energii, mecz mógłby drastycznie zmienić swój przebieg. Jeszcze w 93. minucie Leonardo Rocha szukał swojego gola w tym meczu, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Motor obronił się w ogromnych emocjach.
