Zaznaczył, że był to mecz "dwóch różnych połów".
"W pierwszej kontrolowaliśmy grę, a Piast nie stworzył za dużo sytuacji. Iwan (Żelizko - PAP) zdobył pięknego gola. W drugiej, zdecydowanie innej części gospodarze wykreowali więcej szans i nieszczęśliwie przegrali w ostatniej akcji meczu" – dodał.
Podkreślił, że boisko w Gliwicach było w kiepskim stanie, zapewne w efekcie deszczowej pogody w ostatnich dniach.
"Murawa utrudniała grę "dołem”. Jesteśmy zadowoleni z wyniku. Powiedziałem zawodnikom, że dobre drużyny zawsze znajdą sposób na to, by wygrać, nawet jeśli coś nie idzie po ich myśli. Nie byliśmy dziś najlepsi, ale najważniejsze są trzy punkty, których bardzo potrzebowaliśmy" – zaznaczył.
Nie ukrywał, że ostatnie minuty spotkania kosztowało go mnóstwo nerwów.
"W końcówce wykończeni są nie tylko zawodnicy, ale ja też. W futbolu to najpiękniejszy moment, kiedy w końcówce „umierasz”, ale zdobywasz zwycięską bramkę. Dziś będę spał dobrze" – podsumował.
Trener Piasta Max Moelder przyznał, że pierwsza połowa wyglądał mniej więcej tak, jak oczekiwał.
"Dobrze broniliśmy, ale też nie stwarzaliśmy okazji bramkowych. W przerwie rozmawialiśmy o tym, co poprawić. Po zmianie stron wypracowaliśmy kilka sytuacji, zdobyliśmy gola. Potem szanse rozłożyły się 50 na 50, a nam nie udało się przechylić szali na swoją korzyść" - zaznaczył.
Gliwiczanie drugiego gola stracili w ostatniej doliczonej minucie, po własnym rzucie rożnym i kontrze rywali.
"Najprościej mówiąc, powinniśmy po prostu sfaulować zawodnika wyprowadzającego akcję, przerwać ją. Nie można jednak oceniać meczu przez pryzmat tej sytuacji" – zakończył Moelder.