Szkoleniowiec Zagłębia Leszek Ojrzyński nie był po meczu zadowolony z postawy zespołu i wyniku.
"Chcieliśmy rozegrać tak ten mecz, aby zwyciężyć, zdobyć bramkę po stałym fragmencie czy w fazie przejściowej, ale dzisiaj w tych elementach byliśmy nijacy, jeśli chodzi o te elementy. Po zmianach liczyliśmy, że nasza gra się rozrusza. Mieliśmy dwóch nowych wahadłowych oraz napastnika, mieli pokazać swoją jakość skuteczność, liczyliśmy, że się coś rozrusza. Tak się nie stało. Poza tym było cały czas nerwowo w naszym polu karnym, choć Cracovia miała tylko jedną dobrą okazję w pierwszej połowie. Cracovia była skazana na atak pozycyjny, a to nie jest łatwe" - podkreślił.
Ojrzyński przyznał, że jego drużyna nie zagra już podobnego meczu, a jeśli chodzi o plusy, to za taki uznał zero straconych bramek i fakt, że przed ponad godzinę zagrało trzech wychowanków klubu z roczników 2006 i 2007.
"To jest przyszłość naszego klubu, zagrali na trudnym terenie i wymagającym rywalem. Będą piąć się w górę, do swojego sufitu mają jeszcze daleko" - ocenił szkoleniowiec Zagłębia.
Trener gospodarzy Elsner był zdania, że jego zespół stworzył wystarczającą liczbę okazji bramkowych, aby odnieść zwycięstwo.
"Uważam, że w pierwszej połowie dobrze graliśmy w ataku pozycyjnym, było dobry ruch bez piłki, sporo wejść w pola karne. W drugiej połowie było gorzej, przez około 25 minut. Tego nam zabrakło. Zagłębie nisko się jednak broniło, mieliśmy dużo dośrodkowań, ale w polu karnym brakowało na większej liczby zawodników. Nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowany, choć nie ma radości, bo nie wygraliśmy. Jak nie udało się wygrać, to dobrze, że udało się dopisać choć jeden punkt" - podsumował.