Latem po kolejnej, zaledwie rocznej, przygodzie z ekstraklasą, ŁKS znów znalazł się na jej zapleczu. Choć w klubie z Łodzi podkreślano, że jego miejsce jest w najwyższej klasie rozgrywkowej, tym razem nie mówiono o szybkim powrocie do elity, ale zbudowaniu zespołu, który po awansie nie będzie skazany na spadek.
Od początku celem było jednak zajęcie miejsca w czołowej szóstce tabeli i gra w barażach o ekstraklasę. Jesienią drużyna z al. Unii mocno rozczarowała. Prowadzony przez trenera Jakuba Dziółkę zespół poza serią pięciu zwycięskich meczów w środku rundy spisywał się przeciętnie. W końcówce jesieni wypadł poza "szóstkę" i zimę spędził w środku tabeli – na dziewiątym miejscu.
"Wyniki z pierwszej części rozgrywek są dla nas dużym rozczarowaniem. Mówiliśmy od początku, że będziemy walczyć o miejsca 1-6, a obecnie jesteśmy na dziewiątym, z sześciopunktową stratą do miejsc barażowych. Nie jesteśmy z tego zadowoleni i będziemy chcieli to zmienić" - przyznał wiceprezes ŁKS ds. sportowych Robert Graf.
Dodał, że głównym powodem słabszych wyników była jakość zespołu, w tym przede wszystkim brak wartościowych zmienników. Jednym z działań naprawczych miały być zimowe transfery, a pozyskiwanych przez ŁKS piłkarzy, oprócz jakości, miała cechować determinacja i charakter.
W przerwie między rozgrywkami drużynę wzmocnili: obrońca Sebastian Rudol, który jesienią był podstawowym zawodnikiem ekstraklasowego Motoru Lublin, japoński pomocnik Koki Hinokio ze Stali Mielec, szwedzki napastnik lub skrzydłowy Gustaf Norlin z IFK Goeteborg oraz 19-letni Kacper Terlecki, związany z Zagłębiem Lubin.
Jako ostatni do ŁKS dołączył Marko Mrvaljevic i transfer Czarnogórca można uznać za awaryjny. 23-letni napastnik został wypożyczony z ukraińskiego Weres Równe w miejsce Stefana Feiertaga, który przeszedł do niemieckiego trzecioligowca FC Saarbrucken. Jego odejście to duża strata, bo jesienią Austriak zdobył w lidze osiem goli i był najskuteczniejszym piłkarzem ŁKS.
Zimą zaszły też zmiany w strukturze właścicielskiej klubu. Większościowym udziałowcem został Dariusz Melon, których nie ukrywa dużych ambicji.
"Jeżeli nie awansujemy w tym sezonie do ekstraklasy, na pewno nie zrezygnujemy i będziemy nadal pracować nad jeszcze lepszą drużyną. Jesteśmy rozczarowani wynikami osiągniętymi jesienią i oczekujemy poprawy w tym względzie. Cel jest jeden. Chcemy awansować najszybciej jak tylko to możliwe. Jestem optymistą, uważam, że wyciągnęliśmy wnioski. Pozyskaliśmy piłkarzy mających grać na odpowiednim poziomie w pierwszym zespole" - podkreślił.
Do drugiej części rozgrywek na zapleczu ekstraklasy zespół z Łodzi przygotowywał się m.in. na zgrupowaniu w Turcji. W rozegranych sparingach podopieczni Dziółki wygrali z ukraińskim Obołoń Kijów 3:0, zremisowali bezbramkowo z GKS Tychy i uzbeckim Andijon PFK oraz przegrali z Wieczystą Kraków 1:2.
Drugą część sezonu 1. ligi ŁKS zainauguruje w niedzielę wyjazdowym meczem z Górnikiem Łęczna.