Dołek finansowy – tak brzmią nieoficjalne przecieki z Legii Warszawa. W parze z nimi rumuńskie media alarmowały, że trener Edward Iordanescu jest zdeprymowany i czuje się oszukany sytuacją w klubie, który przejadł przychody z najlepszych sezonów i nie ma za co odpowiednio się wzmocnić.
Dotąd w letnim oknie Wojskowi mają ujemny bilans, sprowadzili tylko jednego zawodnika (Petar Stojanović) przy czterech odejściach. W dniu pierwszego meczu kwalifikacji Ligi Europy nadchodzą jednak dobre wiadomości. Bardzo blisko Łazienkowskiej jest Mileta Rajović. Na kilka dni przed swoimi 26. urodzinami Duńczyk ma przyjechać do Polski.
Potężny obunożny napastnik ma prawie dwa metry (196 cm) i atletyczną budowę, a takiego zawodnika chciał trener Iordanescu. Aktualnie reprezentuje Watford, gdzie nie mógł w minionym sezonie liczyć na miejsce i został wypożyczony do Brondby.
W Danii zaliczył przyzwoity, choć nie optymalny okres (8 goli i 2 asysty w 28 meczach) i Legia – jak sugerują źródła Piotra Koźmińskiego z Goal.pl – chciała również go wypożyczyć. Tyle że Anglicy zdecydowanie liczą na transfer definitywny i polski klub na te warunki przystał, o czym zapewnia duński Tipsbladet.
Teraz napastnik ma pojawić się na testach w Warszawie, po których powinien podpisać umowę na cztery najbliższe sezony. Zakończenie tego transferu pozytywnie oznaczałoby nowy rekord kwoty za piłkarza przychodzącego do polskiej ligi w wysokości 3 mln euro. Dotąd najdroższy był Ruben Vinagre, wykupiony za 2,3 mln euro również przez Legię. Jak informuje Legia.net, ruch po nowego zawodnika to efekt zatwierdzenia w poniedziałek budżetu na transfery gotówkowe i Wojskowi mają nie poprzestać na napastniku.
