Światło czerwone. Zachowanie kibiców Motoru Lublin i Jagiellonia, która nie obroni tytułu
Czerwone światło i czerwona kartka należy się dla fanów Motoru Lublin. Wszystkie sobotnie mecze PKO BP Ekstraklasy były poprzedzane minutą ciszy. Miało to związek z żałobą narodową i pogrzebem papieża Franciszka, który odbywał się właśnie tego dnia. Niestety kilku fanów "popisało się" totalnym brakiem obycia i kultury, kiedy w trakcie minuty ciszy zaczęli obrażać rywali.
Wracając do futbolu, to zdecydowanie na czerwone światło zasługuje mistrz Polski. Jagiellonia Białystok przegrała 1:3 w Kielcach i wypisała się z wyścigu o tytuł. W Białymstoku nie będzie kolejnej fety, ale to nie jest największy problem. Jeśli Adrian Siemieniec nie przypomni swoim podopiecznym, jak się wygrywa mecze ligowe, to w przyszłym sezonie możemy nie oglądać Jagi w eliminacjach do europejskich pucharów, bo Pogoń i Legia są już bardzo blisko podium.
Światło pomarańczowe. Lech wypuścił zwycięstwo z rąk, to samo zrobił bramkarz Stali Mielec
Lech tydzień temu po zwycięstwie z Cracovią ponownie dał nadzieję swoim fanom, że może uda się wywalczyć w tym sezonie tytuł mistrzowski. Raków przegrał wtedy z Pogonią Szczeci i oba zespoły zrównały się punktami. Podopieczni Marka Papszuna w tej kolejce grali już w piątek, rozbijając wtedy 3:0 Śląsk Wrocław. Kolejorz szansę na odpowiedź dostał w niedzielę, kiedy grał w Radomiu. Tam do końcówki spotkania wszystko układało się po jego myśli, bo prowadził 2:0, ale po Capita (79. min) i Tapsoba (90+1 min), doprowadzili do remisu, co oznacza, że Lech utknął na dworcu w Radomiu w drodze do mistrzostwa Polski, a Raków ma delikatną przewagę w wyścigu do stacji końcowej, która da tytuł.
Kolejorz w końcówce stracił prowadzenie i dystans do lidera, ale prawdziwe wypuszczenie zwycięstwa z rąk zaprezentował bramkarz Stali Mielec, która grała z Zagłębiem w Lubinie. Goście w 65. minucie trafili do siatki na 2:1 i mogli uwierzyć, że wygrają ten mecz, a w konsekwencji zbliżą się do utrzymania w Ekstraklasie. Minutę później zostali jednak z tych marzeń brutalnie odarci. Jakub Mądrzyk nie zdołał złapać piłki, która leciała prosto w niego, wypadła mu ona z rąk i przekroczyła linię bramkową, co oznaczało, że Zagłębie doprowadziło do wyrównania. Mecz zakończył się podziałem punktów, a Stal znajduje się w trudnej sytuacji, bo jest na przedostatniej pozycji i traci cztery punkty do bezpiecznej Lechii Gdańsk.
Światło zielone. Lechia robi spory krok w stronę utrzymania, Koulouris show w Niepołomicach
A ta Lechia w ostatnich tygodniach stworzyła twierdzę w Gdańsku i dzięki niej może się utrzymać w najwyżej klasie rozgrywkowej. Biało-Zieloni wygrali trzeci mecz z rzędu przed własną publicznością, co daje im miejsce nad strefą spadkową. Tym razem pokonali 3:1 Piasta Gliwice. Na wiosnę u siebie Lechia wygrała już m.in. z Lechem Poznań i Jagiellonią Białystok.
Prawdziwe show oglądali kibice w Niepołomicach, gdzie Puszcza do przerwy przegrywała z Pogonią Szczecin 1:2, ale w tracie pierwszych dziesięciu minut drugiej części wyszli na wynik 4:2. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 5:4 dla Portowców, a obie drużyny kończyły spotkanie w osłabieniu. Prawdziwym bohaterem tego przedstawienia był Efthymios Koulouris. Grek strzelił cztery gole i zanotował asystę. Jego trafienie w doliczonym czasie gry dało zwycięstwo i przybliżyło Pogoń do podium. Koulouris ma w tym sezonie już 25 goli i pewnie zmierza po koronę króla strzelców.