Dziesiąta kolejka PKO BP Ekstraklasy za nami. Przez ostatnie dni znów głośno było o Pogoni Szczecin, choć niestety nie z powodu wyników. Doszło również do ważnego kroku ze strony Kolegium Sędziów PZPN, choć to dopiero początek drogi. Wrażenie po raz kolejny zrobiła Korona, która już kiedy nadawała ton całej lidze.
Światło czerwone. Medialność czeka na wyniki
Gdyby zapytać kibiców piłkarskich z krajów o kluby z Polski, zapewne skojarzyliby Legię, Lecha i może Jagiellonię. Do tego grona od dłuższego czasu chce za to dołączyć Pogoń Szczecin, choć niestety na razie nie poprzez wyniki. Mocarstwowe plany Alexa Haditaghiego brzmią oczywiście imponująco, do drużyny dołączają zawodnicy, których przeszłość klubowa robi wrażenie, ale na razie niewiele działa.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że budowa zespołu musi zabrać trochę czasu, jednak już teraz Portowcy dysponują kadrą, którą stać na lepsze rezultaty. Sześć porażek po dziesięciu kolejkach, w tym trzy z rzędu i trzecia najwyższa liczba straconych goli (19) martwi kibiców, bo o odrobienie strat może być naprawdę trudno. W dodatku Pogoń traci wszystkie punkty nawet w "wygranych" meczach, jak choćby w prestiżowym starciu z Lechią, w którym prowadziła dwukrotnie.

Wydaje się zatem, że w drużynie szwankuje przede wszystkim kwestia nastawienia mentalnego. To moje narzekanie chcę jednak zakończyć akcentem pozytywnym. Drużynę właśnie przejął bowiem Thomas Thomasberg, któremu warto życzyć jak najlepiej, nasza liga potrzebuje bowiem kolejnych drużyn osiągających sukces dzięki strategii, a nie przypadkowi. I taką Pogoń chcemy widzieć, wtedy jej wzrastająca medialność będzie w pełni uzasadniona.
Światło pomarańczowe. Jest lepiej, ale to za mało
Ta rubryka niemal od początku sezonu "należy" do błędów sędziowskich, ale tym razem pojawiło się światełko w tunelu. Marcin Szulc, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN przyznał, że wzbudzający ogromne kontrowersje podyktowany rzut karny dla Rakowa w starciu z Legią był błędem. I to znaczącym, wpłynął przecież ostatecznie na wynik tego szlagierowego spotkania. A do tego dochodziły jeszcze słabe tłumaczenia sędziego, który utrzymywał, że jego decyzja była zasadna.
Jak podkreślił Adam Lyczmański z Canal+, to ważny gest szczególnie w kontekście sędziów niższych klas rozgrywkowych, którzy w końcu otrzymują jednoznaczną interpretację tego typu zagrań. Mam nadzieję, że idziemy w dobrym kierunku, ale jestem także ostrożny. Kontrowersji wciąż pojawia się zbyt dużo, dlatego tu potrzeba działań na większą skalę, niż przeprosiny po jednej sytuacji.
Światło zielone. Korona potrafi się wyróżnić
Będę musiał sie powtórzyć, ale po raz kolejny trzeba docenić Koronę Kielce. Jak już się przekonaliśmy, dryfująca po dnie Lechia Gdańsk, także z powodu odjętych punktów, wcale nie jest łatwym przeciwnikiem. A drużyna z województwa świętokrzyskiego nie jest finansowym i kadrowym potentatem ligi. Tym bardziej robią wrażenie jej rezultaty, pięć wygrywanych i bilans bramek wskazujący, że zdobywa dwa razy więcej bramek niż traci. Czy drużynę trenera Jacka Zielińskiego stać na coś więcej, np. awans do europejskich pucharów? Czas pokaże, intuicja podopowiada mi mimo wszystko raczej środek tabeli, zwłaszcza w kontekście kontuzji Wiktora Długosza. Umówmy się jednak, że gdyby drużyna była uwikłana w walkę o utrzymanie, nie moglibyśmy być zdziwieni.
Niezwykle interesujące będzie zatem przypatrywanie się, jak Korona rozpycha się między potentatami ligi i odbiera im punkty. W końcu jeszcze kilka lat temu to ten klub nadawał ton reszcie ligi, a mam na myśli oczywiście nowoczesny stadion, pierwszy taki w Polsce.
