Światło czerwone. Zapaść Śląska trwa
W meczu dwóch słabeuszy naszej ligi najsłabszym okazała się drużyna z Wrocławia. Możemy chyba się zgodzić, że w Śląsku powoli nie zgadza się nic. Zespół gra katastrofalnie i tym razem zmierza już do niższych rozgrywek. Dodatkowo głośno słychać także o konflikcie w sztabie trenerskim, a dokładnie nieporozumieniu między Marcinem Hetelem i Marcinem Dymkowskim. Co prawda dyrektor sportowy Rafał Grodzicki wspomniał, że o żadnej kłótni nie ma mowy, ale zaraz po tym sam dodał, że szkoleniowiec i człowiek na jego pozycji w klubie muszą być dyplomatami.
Co więcej, powoli przeciągającej się latami kwestii sprzedaży Śląska zmęczeni są już chyba także kibice i mieszkańcy miasta, bo dokładania funduszy do takiego zespołu nie da się obronić. Chyba po prostu lepiej, żeby do włodarzy klubu i Wrocławia przemówił po prostu spadek, bo często i z takich historii rodzą się pozytywne zmiany. Oby i tak było w tym przypadku.

Światło pomarańczowe. Sędziowanie w Lubinie
Legia Warszawa zadała trzy szybkie ciosy i nie można powiedzieć, że nie wygrała zasłużenie. Zastanawia jednak nieco postawa Wojciecha Mycia, a właściwie jego decyzja dotycząca rzutu karnego dla gości. Marc Gual był bardzo blisko Damiana Dąbrowskiego, który instynktownie ręką zablokował piłkę lecącą w kierunku jego twarzy. Wydawało się, że nawet my fani pogubieni we wszelkich zmianach przepisów wiemy już, że w takiej sytuacji o jedenastce raczej nie ma mowy.
Arbiter podszedł jednak do monitora VAR, obejrzał powtórkę kilka razy i jednak rzut karny podyktował. Według ekspera Canal+ Adama Lyczmańskiego była to błędna decyzja. A należy przypomnieć, że chodziło o drugą bramkę dla Wojskowych. Kto wie, jak potoczyłby się mecz, jeśli nie podwyższyliby prowadzenia tak szybko. Zwłaszcza że sytuacji po obu stronach nie brakowało.
Światło zielone. Górnik się nie zatrzymuje
Postawa drużyny Jana Urbana chyba u każdego budzi uznanie. Nie jest to przecież najmocniejsza kadra w lidze, a mimo wszystko pokazuje, że potrafi wygrywać z każdym. Pokonanie lidera ligi i tym samym czwarte zwycięstwo z rzędu zasługuje na słowa pochwały, bo to oznacza, że przed przerwą zimową zespół wciąż liczy się w walce o europejskie puchary, a teoretycznie nawet o mistrzostwo Polski.
Czy mu się to uda? Cóż, konkurencja jest spora. Wydaje się jednak, że kibice Górnika są realistami i po prostu chcieliby konsekwentnego rozwoju i budowania coraz solidniejszej ekipy. A to już zadanie dla władz, dlatego kluczową sprawą będzie odpowiednie zarządzenie ewentualnym sukcesem.
