Światło czerwone. Walka bez walki
W piłce jak wiadomo, chodzi o emocje, a te generowane są poprzez ambitną postawę obu rywali. Głównie skupiamy się oczywiście na walce o tytuł mistrzowski, ale nierzadko równie pasjonująca bitwa toczy się o utrzymanie. Do końca rozgrywek pozostały dwie kolejki, a my znamy już komplet spadkowiczów. Szkoda, bo odebrało nam to przynajmniej połowę dobrej zabawy.
Śląsk i jego postawa w ostatnich miesiącach czy nawet latach to materiał na grubą książkę. Podopieczni Ante Simundzy mogli przedłużyć swoje nadzieje na pozostanie w Ekstraklasie, ale w meczu z Górnikiem po prostu zabrakło im determinacji. Najlepiej pokazują to liczby - co prawda 14 strzałów początkowo robi wrażenie, ale kiedy dodamy, że tylko jeden z nich był celny (!), to mocno spada. W meczu o taką stawkę! Nie jestem też zwolennikiem brutalnej gry, jednak tylko jedna żółta kartka po stronie gości świadczy o co najmniej niedostatecznym zaangażowaniu. A takiego w spotkaniu z grającym już praktycznie o nic Górnikiem nie powinno zabraknąć.
Zadziwiła mnie także forma Puszczy w starciu ze zdegradowaną już Stalą. Sądziłem, że mimo czysto teoretycznych szans na utrzymanie gospodarze po prostu rzucą się na rywali, chcąc zaprezentować się godnie kibicom i być może zapewnić im ostatnie chwile radości na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Zamiast tego do przerwy trzykrotnie wyciągali piłkę z siatki, a pogoń w drugiej odsłonie była już niewystarczająca. Jednak szacunek, jaki zyskał Tomasz Tułacz, na pewno pozostanie.
Światło pomarańczowe. Rosnący apetyt
Rozpieściły nas trochę mecze między Barceloną i Realem Madryt, więc naturalnie oczekiwaliśmy solidnej dawki emocji także na krajowym podwórku. Oczywiście biorąc pod uwagę wszystkie niuanse dotyczące naszego El Clasico. Jak to bywa w ostatnich latach, nieco jednak się zawiedliśmy, a przecież obie drużyny pokazały już w tym sezonie - jedni w lidze, drudzy także w europejskich pucharach - że widowiskowa gra nie jest im obca.
Lech zrobił swoje, minimalna wygrana dała trzy niezwykle istotne punkty. Znów jednak warto zajrzeć do statystyk, a tam xG aż razi po oczach: 1.19 po stronie Legii, zaledwie 0.69 Kolejorza. Nie tak się umawialiśmy. Strzałów może i nie brakowało, ale ponownie jedyny gol w meczu okazał się też jedynym strzałem na bramkę gości.

Nie wszystko jednak zawiodło. Wielokrotnie zdarzało się, że bohaterem takiego starcia był sędzia, a tym razem Wojciech Myć zebrał praktycznie same pozytywne opinie. Nikt nie czuje się poszkodowany, a to przy spotkaniu o takim ciężarze gatunkowym samo w sobie jest świetną recenzją.
Światło zielone. Duma ligi
Bardzo pozytywne wrażenie robi wciąż za to Jagiellonia Białystok, a rzadko który klub w Ekstraklasie potrafi zapewnić taką stabilność przez dłuższy czas. Co prawda nie jest to jeszcze podsumowanie sezonu, ale mistrzowski tytuł nie okazał się jedynie początkiem końca. Porządek i profesjonalizm w gabinetach przełożył się na postawę drużyny, która zagwarantowała nam mnóstwo fajerwerków w Lidze Konferencji, nabijając wspólnie z Legią sporą liczbę punktów do krajowego rankingu.
Na obronę tytułu nie ma już szans, co nie znaczy, że Duma Podlasia nie chciała uczestniczyć jeszcze w procesie rozdawania kart. Odebranie punktów Rakowowi dodało kolorytu końcówce zmagań oraz zapewne zer w kwocie odstępnego Afimico Pululu. Napastnik z Angoli napisał piękną kartę w naszej lidze i zapewne teraz on oraz klub zbiorą owoce tej pracy w postaci kontraktu w mocniejszej drużynie oraz sumy na koncie bankowym. Życzę mu, by i on nasz kraj zapamiętał jak najlepiej, dlatego z szacunku zachowanie pewnej grupy osób po prostu przemilczę. Oby i Pululu jak najszybciej wyrzucił to z pamięci.
