Światło czerwone. To nie służy nikomu
Legię i Raków łączy w ostatnich dniach coraz więcej. Przede wszystkim to oczywiście trener Marek Papszun, który według doniesień już niedługo będzie musiał zorganizować przeprowadzkę z Częstochowy do Warszawy, by objąć stanowisko szkoleniowca stołecznej drużyny. Niestety obu niedawnych przecież mistrzów Polski i obecnych uczestników Ligi Konferencji łączy także słaba forma. Co ciekawe, "Medaliki" mają nawet więcej porażek (7), ale zajmują wyższą pozycję.
Nie tak powinna jednak wyglądać naszych reprezentantów, od których oczekujemy stabilności i regularnego podnoszenia jakości przy ewentualnych wpadkach. Tu wszystko zaczyna być na odwrót, a cała sprawa z Papszunem nie pomaga ani jednej, ani drugiej drużynie. Oby wszystko zakończyło się jak najszybciej i pozytywnie dla obu ekip, bo punkty do ligowego rankingu same się nie "nabiją", a utracić rozpęd z ostatniej edycji byłoby szkoda.
Światło żółte. Pasy na zmianę
Drużyna trenera Luki Elsnera zaczęła nadspodziewanie dobrze, można rzecz nawet imponująco, ale ostatnio coś się zacięło. Cracovia na zwycięstwo czeka już od czterech meczów i ma już na koncie pięć porażek - jeszcze jedna i wyrówna statystykę wygranych. Słabo z Motorem zaprezentował się Filip Stojilković, który brylował przecież w ataku na początku sezonu.

Dla fanów takie zagadki są najgorsze. Bo przecież kiedy drużynie nie idzie i nagle odbija się od dna, to w zasadzie wcześniejsze porażki idą w niepamięć. Tu sytuacja jest jednak inna, kibice byli zachwyceni postawą swoich ulubieńców, ich nadzieje zostały rozbudzone i nagle dość drastycznie rozbite. I nadal nie są pewni, w którą stronę to wszystko pójdzie. Ale spokojnie, słoweński szkoleniowiec swoimi wypowiedziami wielokrotnie udowadniał sporą dojrzałość, więc można zaufać, że zrobi wszystko, by wyciągnąć zespół z kryzysu.
Światło zielone. Zawsze do przodu
Taki rozmach lubimy. Lech Poznań w końcu zagrał jak na mistrza Polski przystało, pokonując będącego na fali Radomiaka 4:1. Jeszcze więcej ciosów swoim przeciwnikom zadała bezwzględna Pogoń, która zmarzniętym kibicom odwdzięczyła się gorącym widowiskiem z fantastycznymi golami, szczególnej urody było debiutanckie trafienie Sama Greenwooda.
Oczywiście dla fanów obu ekip te wygrane oznaczały udaną kolejkę, ale nie pozwoliły rozwiać wszelkich wątpliwości. Szczególnie zestresowani są fani "Kolejorza", którzy czekają także na przebudzenie w Lidze Konferencji. Niestety po blamażu na Gibraltarze muszą obgryzać paznokcie przed każdym meczem, Lech w zasadzie nie jest już faworytem żadnego spotkanie, ale jednak Lausanne wydaje się rywalem w zasięgu Kolejorza, ale wersji z tego weekendu. Tak czy inaczej, rozmach w ofensywie niech trwa!

