Niedziela z Ekstraklasą: Lech rozbija Radomiaka, a Korona zadrwiła z Widzewa

Zaktualizowany
Niedziela z Ekstraklasą: Lech rozbija Radomiaka, czekamy na starcie Widzewa z Koroną
Niedziela z Ekstraklasą: Lech rozbija Radomiaka, czekamy na starcie Widzewa z KoronąMATEUSZ SLODKOWSKI / Zuma Press / Profimedia

W pierwszym niedzielnym meczu rozgrywanym w ramach PKO BP Ekstraklasy Jagiellonia Białystok miała zagrać z GKS-em Katowice, ale spotkanie zostało przełożone z powodu słabego stanu boiska. Inauguracja niedzieli z Ekstraklasą miała więc miejsce w Poznaniu, gdzie Lech wygrał z Radomiakiem 4:1. Piłkarski weekend miało kończyć przełamanie Widzewa, ale to Korona cieszy się z powrotu na zwycięskie tory.

Widzew Łódź - Korona Kielce (1:3)

W Łodzi pragnęli przełamania, czyli dokładnie tego samego, o czym marzyła ostatnio Korona Kielce. Pierwszy sygnał dał Mariusz Fornalczyk w 7. minucie, uderzając efektownie zza pola karnego. Od tego strzału lepsza była tylko interwencja Xaviera Dziekońskiego

Jeszcze przed 10. minutą Korona zdołała się oswobodzić i budować ataki, a efekty przyszły tuż po kwadransie. Davidović szczęśliwie zgrał przed bramkę, a niekryty Antonin dołożył nogę na 1:0. To nie był koniec problemów gospodarzy, ponieważ niecałe 20 minut później stracili drugiego gola. Wrzut z autu na głowę Sotiriou wgrał Nono, a główka Cypryjczyka wpadła za kołnierz Ilicia. Obrona Widzewa spała zbyt smacznie w pierwszej połowie.

Choć Widzew wyglądał całkiem nieźle ofensywnie, to był już przyciśnięty do ściany i zaczął szukać kontaktu. W 40. minucie Fornalczyk instynktownie zamienił przypadkową piłkę na strzał, ale Dziekoński znów był górą o wysuniętego buta. Sekundy później skrzydłowy Widzewa obił poprzeczkę – jego xG było pewnie tak wysokie, jak frustracja, że wciąż nic nie wpadło. Jeszcze Bergier przed przerwą posłał piłkę tuż obok słupka, a po zmianie stron impas udało się przełamać. 

Kontrowersyjny rzut rożny skończył się kompletnie przypadkowym trafieniem Juljana Shehu po fliperze w polu karnym. RTS szedł za ciosem i w 54. minucie poprzeczka zatrzymała kolejny strzał, tym razem Bergiera. To nie był koniec pecha napastnika, ponieważ cztery minuty później jego blok strzału Długosza posłał piłkę na nogę Davidovicia, który przywrócił dwa gole przewagi. Mało tego, Dion Gallapeni zarobił drugą żółtą kartkę i o powrocie trzeba było zapomnieć. Korona priorytetowo traktowała kontrolę gry, a nawet znani z wierności fani Widzewa zaczęli opuszczać stadion w końcowych minutach.

Statystyki meczu Widzew - Korona
Statystyki meczu Widzew - KoronaFlashscore

 

Lech Poznań - Radomiak Radom (4:1)

Początek spotkania należał do zawodników Lecha Poznań, którzy od pierwszych minut przejęli inicjatywę. Długo czekaliśmy jednak na pierwszą klarowną okazję do zdobycia gola, bowiem co prawda "Kolejorz" miał dużą przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Po raz pierwszy kibicom mocniej zabiły serca dopiero w 36. minucie, kiedy Capita wpadł dynamicznie z piłką w pole karne, oddał groźny strzał na bramkę, jednak z jego próbą wyśmienicie poradził sobie Bartosz Mrozek.

W 43. minucie sędzia po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał bowiem Kingue. Do jedenastki podszedł nie kto inny, jak Mikael Ishak. Piłka w lewy róg, bramkarz w przeciwnym i mieliśmy otwarcie wyniku tej rywalizacji. Tym samym na przerwę schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem dla gospodarzy. Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Lecha. I tym razem na efekty długo nie musieliśmy czekać. Już w 52. minucie Lech przeprowadził zabójczy kontratak. Ishak pomknął prawą stroną boiska, zagrał w polu karnym do Rodrigueza, a ten z kilku metrów dopełnił formalności. Dziewięć minut później było już 3:0. Lopes fatalnie zagrał we własnym polu karnym, a błąd zawodnika Radomiaka bez problemu wykorzystał Ishak, który zanotował tym samym dublet. Mieliśmy więc już trzybramkowe prowadzenie Lecha i w zasadzie rozstrzygnięcie losów spotkania.

W 63. minucie Radomiak był blisko bramki kontaktowej. Zie Ouatarra zdecydował się na strzał z dystansu, ale trafił tylko w poprzeczkę. Dwie minuty później przez moment było 4:0 dla Lecha. Tak, nie pomyliliście się - przez moment, bowiem trzecie trafienie Ishaka zostało anulowane przez VAR z powodu pozycji spalonej, na której znajdował się Palma w chwili podania do Szweda.

W 73. minucie w końcu szczęście uśmiechnęło się do Radomiaka. Ouatarra dośrodkował piłkę z prawej strony na głowę Balde, a ten dopełnił formalności i zdobył bramkę na 3:1 dla gości. W kolejnych minutach mecz się uspokoił. Nie oglądaliśmy już wielu okazji podbramkowych, aż do 89. minuty spotkania. Wówczas wynik spotkania ustalił Yannick Agnero, który po podaniu Palmy zdobył czwartą bramkę dla "Kolejorza" w tej rywalizacji.

Statystyki meczu Lech Poznań - Radomiak Radom
Statystyki meczu Lech Poznań - Radomiak RadomFlashscore

 

Jagiellonia Białystok - GKS Katowice (mecz przełożony)

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen