Więcej

Niedziela z Ekstraklasą: Górnik złamał Jagiellonię i wraca na szczyt tabeli

Zaktualizowany
Niedziela z Ekstraklasą: Osłabiony Raków pokazał charakter przeciwko Lechii
Niedziela z Ekstraklasą: Osłabiony Raków pokazał charakter przeciwko LechiiMarcin Bulanda / Sipa Press / Profimedia

Medaliki w dziesiątkę świętują zwycięstwo nad zbyt bierną Lechią Gdańsk. W drugim spotkaniu doszło do nieoczekiwanej i kontrowersyjnej zmiany na szczycie tabeli, a to nie koniec: niedzielę zamknie klasyk Legii Warszawa z Lechem Poznań.

Legia Warszawa - Lech Poznań (na żywo od 20:15)

Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok (2:1)

Lider i wicelider Ekstraklasy spotkali się przy szczelnie wypełnionych trybunach w Zabrzu, a atmosfera była gorąca nie tylko dzięki efektownej oprawie. Już przed upływem 10. minuty Jagiellonia zaskoczyła gospodarzy, wychodząc na prowadzenie. Sprawca nieszczęścia zabrzan jest dobrze znany, choć Jesus Imaz musiał dobijać Marcela Łubika po jego pierwszej interwencji. Zanim upłynął kwadrans gry, na tablicy ponownie była równowaga. Rzut rożny szeroko rozegrał Jarosław Kubicki, dogrywając do wolnego Patrika Hellebranda, a ten cudownie wkręcił piłkę odchodzącą przy słupku. 

Choć technicznie mecz był na wysokim poziomie, to kolejnych klarownych akcji nie było tak wiele, jak można było się spodziewać. Chwilami nawet Jaga zdawała się usypiać gospodarzy, by szybkim ruchem zaskoczyć, jak w 42. minucie. Wówczas Imaz próbował przelobować Łubika z połowy boiska, bez efektu. Minutę później Maksym Chłań musiał lepiej wykończyć piłkę od Hellebranda, a nie posłać ją w trybuny.

Po przerwie długo nie udawało się naruszyć status quo. Kubicki powinien był dać prowadzenie, jednak w 55. minucie uderzył za blisko środka, by Piekutowski tego nie zgasił. Chłań dobijał niecelnie, z kolei w 66. minucie Ousmane Sow miał jeszcze gorszy celownik. Kluczowa kontrowersja nastąpiła w 70. minucie: Josema powalił wychodzącego na bramkę Rallisa, co na arbitrze Bartoszu Frankowskim nie zrobiło wrażenia. Wydawało się, że Trójkolorowi biją głową w mur, a wystarczyło uderzyć w głowę Alexa Pozo: gdy ten próbował w 87. minucie wybić strzał Janzy, niechcący pokonał Piekutowskiego. Podobnie jak wcześniej Josema, również Podolski nie zobaczył kartki za uderzenie w twarz Pietuszewskiego w doliczonym czasie, co tylko spowodowało kolejne napięcia na murawie.

Statystyki meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok
Statystyki meczu Górnik Zabrze - Jagiellonia BiałystokFlashscore

Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk (2:1)

Zanim jeszcze mecz przyjaźni się zaczął, komplet widzów na trybunach był przemoczony po ulewie w Częstochowie. Raków nie mógł wymieniać się uprzejmościami i pierwszy ruszył po bramkę, gdy Jean Carlos znalazł górną piłką Lamine’a Diaby-Fadigę, który nieznacznie spudłował. Medaliki wydawały się bliższe otwarcia, choć Lechia dwukrotnie testowała Zycha w bramce przed upływem półgodziny. Przełamanie przyniosła dopiero sytuacja z 30. minuty, gdy nieudane odegranie w obronie pozwoliło Lamine’owi wyjść sam na sam z Paulsenem. Francuz minął golkipera i wpakował piłkę do pustej bramki.

Wydawało się, że teraz już pójdzie z górki, ale wicemistrzowie Polski musieli mierzyć się z dokładnie odwrotnym scenariuszem. Najpierw próba zatrzymania rajdu Camilo Meny z prawej strony skończyła się oddaniem piłki Tomasowi Bobckowi, a Słowak minął Svarnasa jak tyczkę i wpakował piłkę z bliska w górny róg. Chwilę później drugą żółtą kartkę – choć w kontrowersyjnych okolicznościach – zarobił Karol Struski i do przerwy było 1:1 na tablicy, ale 10:11 w liczbie zawodników.

Druga połowa miała pokazać prawdziwy charakter Lechii, znanej z ofensywnego zacięcia. Tyle że Raków doskonale się na to przygotował i przede wszystkim trzymał mecz w ryzach, by nie dopuścić Biało-Zielonych do klarownych okazji. O to było nadspodziewanie łatwo - Lechia grała szablonowo, bez dynamiki, z której jest znana w Ekstraklasie. Cena okazała się wyjątkowo wysoka w 78. minucie. Wtedy Tomasz Pieńko zszedł z piłką z lewej w pole karne, minął dwóch rywali i huknął od poprzeczki na 2:1. Dopiero pod koniec goście faktycznie rzucili się po drugą bramkę, ale skończyło się na minimalnie niecelnym uderzeniu Rifeta Kapicia w doliczonym czasie.

Statystyki meczu Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk
Statystyki meczu Raków Częstochowa - Lechia GdańskFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen