Więcej

Niedziela z Ekstraklasą: Słupki i poprzeczki nie zatrzymały Legii, Wojskowi doganiają czołówkę

Zaktualizowany
Niedziela z Ekstraklasą: Piast i Cracovia nie zasłużyły ani na gola, ani na zwycięstwo
Niedziela z Ekstraklasą: Piast i Cracovia nie zasłużyły ani na gola, ani na zwycięstwoSOPA Images / Sipa Press / Profimedia
Piast i Cracovia nie zrobiły dobrej reklamy Ekstraklasie w niedzielę. Po południu do gry mieli wrócić oba kluby grające w Europie, ale Jagiellonia nie zdołała zainkasować kompletu punktów w Krakowie, tylko remisując z Puszczą Niepołomice. Niedzielne zmagania zamknął mecz Zagłębia i Legii Warszawa i wreszcie doczekaliśmy się piłkarskiej uczty!

Zagłębie Lubin – Legia Warszawa (0:3)

Mając świadomość wpadek całej czołówki Ekstraklasy, Legia wyszła na boisko w Lubinie zmotywowana pokonać rywali po raz dziesiąty z rzędu. Już w 3. minucie Dominik Hładun musiał bronić się przed potężnym wolejem Augustyniaka. Tuż po kwadransie Kopacz ratował swojego bramkarze wybiciem piłki od słupka na rzut rożny, ale nie na wiele się to zdało. Z tego właśnie rogu padł pierwszy gol dla Legii: Chodyna wrzucił piłkę na głowę Sergio Barcii, a ten debiutanckim golem otworzył wynik. Szansa na wyrównanie przyszła szybko, bo w 19. minucie Kobylak ratował Legię przed instynktownym uderzeniem Tomasza Pieńki.

W połowie pierwszej części gry, przy strzale Guala, ręką trącił piłkę Damian Dąbrowski i po analizie futbolówka znalazła się na 11. metrze. Kapustka strzelił w środek i Hładun musiał żałować, że rzucił się w lewo. Przewaga była już duża, ale po półgodzinie urosła o kolejnego gola. Kapustka odegrał na lewo do Luquinhasa, a ten oddał Morishicie, który z ostrego kąta zabawił się z Hładunem. Odpowiedzi szukali Dąbrowski i Mróz, ale obaj posłali piłkę wyraźnie nad poprzeczką. To nie musiał być najwyższy wymiar kary, ponieważ w 39. minucie Kapustka z 17 metrów przymierzył w samo spojenie, a próbę dobitki Luquinhasa zatrzymał Hładun. Jeszcze jedną szansę na gola zmarnowali Miedziowi w 42. minucie, kiedy Kobylak wypuścił z rąk piłkę, ale Orlikowski – mimo świetnego refleksu – posłał ją po złej stronie słupka.

Na dobrą sprawę Legia rozbiła zagłębie w niewiele ponad kwadrans i po gwizdku na przerwę pytaniem było, czy gospodarze wstaną z desek. Odpowiedzi chciał udzielić sekundy po powrocie Gual, którego strzał Hładun musnął przy poprzeczce. Wojskowi skupili się na kontroli gry, a Zagłębie na szukaniu powrotu. Nie można odmówić lubinianom ambicji: w 51. minucie Kurminowski pozbył się Kuna i huknął w słupek. Może parę centymetrów w lewo i byłby gol. Ten sam napastnik dostał świetną wrzutkę na głowę w 60. minucie, oddał jednak piłkę Kobylakowi w ręce. Wdowiak moment później szukał okienka wysokim uderzeniem z dystansu. Pomysł świetny, trajektoria za wysoka.

Znacznie rzadziej groźnie było pod bramką Miedziowych. Chodyna był o włos od gola w 56. minucie, gdy sam na sam Hładun zdołał trącić piłkę na róg, a później długo rytm nadawali gospodarze. Paradoksalnie, poza Kurminowskim najbliżej gola dla Zagłębia był Ziółkowski z Legii, gdy jego próba wybicia na róg od poprzeczki mogła wpaść Kobylakowi za kołnierz. Gdy wiara w Lubinie opadła, a do końca zostały tylko minuty, Goncalves mógł postawić pieczęć nad wygraną, gdyby nieco lepiej przymierzył z dystansu. Bliżej był Patryk Kusztal gola honorowego w 90. minucie, aż ukląkł po przestrzeleniu z kilku metrów.

Statystyki meczu Zagłębie - Legia
Statystyki meczu Zagłębie - LegiaFlashscore

Puszcza Niepołomice – Jagiellonia Białystok 1:1)

Wzajemny bilans zdecydowanie faworyzował mistrzów Polski, ale ostatnie wyniki obu drużyn mówiły coś innego: Puszcza wygrała dwa ostatnie spotkania, zaś Jaga od miesiąca w lidze nie wygrała niczego. Przerwanie serii przeciwko Żubrom nie mogło być łatwe, ponieważ te znane są z czujności w obronie i ją właśnie prezentowały od początku niedzielnego meczu. Tempo nie rzucało na kolana, ale przewaga Jagiellonii była niepodważalna. Potwierdzeniem mógł być gol w 27. minucie, gdy Pululu doszedł do strzału, pokonał Kewina Komara, ale nie zdołał minąć asekurującego na linii bramkowej Sołowieja. Większość ataków Jagi sypała się na niecelnych krosach, a dwa celne uderzenia nie wymagały od golkipera Puszczy wysiłku. Za to Puszcza doczekała się jednej sytuacji, na którą wyczekiwała. Jin-Hyun Lee ruszył z własnej połowy, wypuścił na bramkę Mateusza Stępnia, a ten uderzył. Maksymilian Stryjek obronił, lecz z dobitką Cholewiaka nie mógł nic zrobić. Po długiej weryfikacji gola uznano i do szatni to Puszcza prowadziła.

Przyparci do muru mistrzowie Polski szybko ruszyli w drugiej połowie i Churlinov strzałem głową sprawił Komarowi więcej kłopotów niż wszystkie próby z pierwszej połowy. To wciąż było za mało, a na domiar złego tuż po godzinie gry Lee powinien był podwoić dorobek Puszczy, gdyby tylko dokręcił piłkę pod dalszy słupek przy otwartym szeroko korytarzu do bramki. Niewykorzystana sytuacja zemściła się już w 64. minucie. Wtedy Zablokowany strzał Imaza posłał piłkę pomiędzy dwóch obrońców Puszczy, gdzie przyczajony Nene dostawił nogę i pokonał Komarza. Jego czwarty mecz z Puszczą i czwarty gol. 

Żadna z drużyn nie chciała remisu, decydujący cios jednak nie nadchodził. A to Puszcza domagała się karnego (choć ręka była ewidentnie przy ciele), a to grę wstrzymało bardzo groźnie wyglądające zderzenie zawodników Żubrów w polu karnym Jagi. W doliczonym czasie uderzał niecelnie Dawid Abramowicz, a Duma Podlasia dumna z występu być nie może, ponieważ zaprezentowała się za słabo, by zapracować na wygraną.

Statystyki meczu Puszcza - Jagiellonia
Statystyki meczu Puszcza - JagielloniaFlashscore

Piast Gliwice – Cracovia (0:0)

Choć do Gliwic przyjechała strzelająca najwięcej goli Cracovia, to pojawiła się u drużyny, która pozbawia rywali zwycięstw bardzo często. Piast remisował najczęściej w minionym sezonie, a i w tym tylko jedna drużyna robi to częściej. Nic zatem dziwnego, że oglądaliśmy sporo walki o piłkę w środku pola, a znacznie mniej akcji pod bramkami. Pasy zaczęły mecz znacznie odważniej, nie zagrażając jednak bramce Frantiska Placha. Dopiero w 14. minucie doczekaliśmy się sytuacji bramkowej, gdy Oskar Leśniak z wolnego wrzucił piłkę na Tomasa Huka, a tego wybornie zatrzymał na bliskim słupku Sebastian Madejski. I to by było na tyle w pierwszej połowie, Cracovia miała pojedyncze i nazbyt czytelne sytuacje, z kolei w Piaście kulała decyzyjność mimo sporego apetytu w ostatnim kwadransie. Lewicki i Leśniak strzelali za wcześnie i piłka szła w trybuny, zaś Piasecki zwlekał za długo i nie strzelił wcale.

Z szatni piłkarze wrócili z postanowieniem poprawy, od razu oferując szybsze widowisko i groźniejsze akcje. Zablokowany Maigaard, strzelający w ręce Madejskiego Chrapek i Nobrega, a później kąśliwe uderzenie Hasicia z wolnego – działo się sporo. Nie okazało się to jednak zwiastunem wielkiej drugiej połowy, powietrze szybko uszło z meczu, który długimi fragmentami był zwykłą kopaniną. Strzały były rzadsze i boleśnie niecelne, a naprawdę gorąco zrobiło się dopiero w doliczonym czasie, kiedy Damian Kądzior z rzutu wolnego był bliski gola bezpośrednio z rzutu wolnego. Mierzył prawie w okienko i to "prawie" uratowało Madejskiego, którego świetna parada okazała się skuteczna. Piastunki miały jeszcze jedną okazję, by wyrwać wygraną, ale skończyło się bez gola.

Statystyki meczu Piast - Cracovia
Statystyki meczu Piast - CracoviaFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen