W niedzielny wieczór dokonało się to, o czym mówiono jeszcze przed przerwą reprezentacyjną: Stal Mielec zmienia trenera. Zwolnienie Janusza Niedźwiedzia w pierwszej połowie marca dałoby następcy czas na pierwsze przygotowania z drużyną, ale na ten krok mielczanie się nie zdecydowali. Dopiero niedzielna porażka 1:4 w Lublinie przesądziła o losie szkoleniowca.
"Trener Janusz Niedźwiedź objął funkcję trenera naszej biało-niebieskiej drużyny 2 września 2024 roku. Trenerze, dziękujemy za wkład w rozwój klubu i życzymy powodzenia w dalszej karierze. Nazwisko nowego szkoleniowca drużyny FKS Stal Mielec podamy w oddzielnym komunikacie" – brzmi zdawkowe ogłoszenie przekazane przez klub Ekstraklasy.
Według nieoficjalnych informacji następcą Niedźwiedzia w Mielcu ma być Ivan Djurdjević, co już godzinę przed oficjalną informacją o zmianie podał Paweł Paczul (Weszło).
Janusz Niedźwiedź trafił do Mielca po mieszanym pobycie w Ruchu Chorzów, gdzie zaliczył imponujące wejście, ale odchodził w atmosferze rozczarowania. W Mielcu jest podobnie, wyniki były najwyżej średnie jesienią, ale fatalne na wiosnę.

Z 10 ostatnich meczów tylko jeden udało się wygrać (paradoksalnie – z broniącą tytułu Jagiellonią), a wszystkie cztery marcowe mecze Stal przegrała, strzelając trzy gole przy 12 straconych. W sumie, w ciągu 19 spotkań rozegranych w trakcie jego 209 dni w Mielcu, Niedźwiedź zaliczył średnią liczbę zdobywanych punktów na poziomie 1,0 na mecz, co stanowi najgorszy wynik w karierze trenerskiej Niedźwiedzia.
Okoliczności też mu nie sprzyjały - Stal przystąpiła do sezonu osłabiona, z ograniczonym budżetem i wyłącznie z celem utrzymania. Ten cel oddala się coraz bardziej, ponieważ mielczanie utknęli na 16. miejscu, które mogą stracić już jutro, jeśli Zagłębie zdobędzie choćby punkt. Nad ligowym dnem mają już tylko dwa oczka buforu.
