Szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej chwalił swoich podopiecznych. Jego zdaniem o sukcesie Rakowa zadecydowało świetne przygotowanie motoryczne, chociaż od końca wyjazdowego meczu z Sigmą Ołomuniec nie minęło jeszcze 67 godzin.
Papszun podkreślił, że w przerwie powiedział swoim zawodnikom, iż w drugiej połowie muszą pracować bez piłki za tego brakującego gracza i - jego zdaniem - oni odnaleźli się w tej sytuacji, a dzięki temu nie było specjalnie widać, że Lechia ma jednego zawodnika więcej.
"Potrafimy grać mając jednego zawodnika mniej, choć w poprzednim sezonie w Szczecinie taka gra nam się nie udała" - zaznaczył częstochowski szkoleniowiec.
"Teraz mamy chwilę, żeby się pocieszyć, ale już w środę czeka nas kolejny ważny mecz - z Cracovią w Pucharze Polski. Tam zasada jest prosta: przegrywasz - odpadasz. A ja chciałbym dojść z drużyną tam, gdzie byliśmy już trzy razy" - dodał Papszun, który trzykrotnie doprowadził Raków do finału Pucharu Polski i dwukrotnie zdobył to trofeum.
W dużo gorszym nastroju był trener Lechii John Carver, który nie próbował nawet kryć dużego zdenerwowania. Jego zdaniem Lechia była lepszym zespołem grając jedenastu na jedenastu, niż grając z przewagą liczebną. Jak przyznał, bardziej niż wynik złości go sposób, w jaki jego zawodnicy grali w drugiej połowie.
"To niesamowite, że mając jednego zawodnika więcej nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Graliśmy za wolno, na zbyt wiele kontaktów. Nie mieliśmy zawodnika, który potrafiłby wziąć grę na siebie i rozruszać przeciwnika. Dopiero jak straciliśmy drugą bramkę, to przez chwilę graliśmy tak jak należało. Wygrał dzisiaj zespół lepszy. Trzeba uszanować klasę rywala" - powiedział Carver.
