Podczas czwartkowej sesji rady miasta zapadła decyzja o pożyczeniu Piastowi Gliwice 4 mln zł. Tymczasem w piątek władze miasta i klubu na konferencji prasowej poinformowały, że to zdecydowanie za mało. Potrzeba łącznie 18 milionów, żeby klub nie stracił licencji na grę w PKO BP Ekstraklasie wraz z Nowym Rokiem.
Mecz Górnik Zabrze - Piast Gliwice w niedzielę o 17:30
A to wcale nie koniec problemów: 18 milionów to tylko najpilniejsze zaległości, łączna kwota długów to dziś 33 miliony. Jak zgodnie przekonywali prezydent Kuczyńska-Budka i prezes Piasta Łukasz Lewiński, zaległości w miejskim klubie piętrzyły się od lat i były ukrywane przed opinią publiczną, a w znacznej mierze także przed miastem. Dopiero audyt miał ujawnić skalę problemów.
Pierwotnie miasto chciało odkupić udziały od mniejszościowego akcjonariusza Zbigniewa Kałuży i podnieść kapitał zakładowy. Ten jednak nie zgodził się na żaden z kroków, dlatego radni udzielili klubowi pożyczki „ratunkowej”. W ciągu miesiąca muszą przegłosować również brakujące 14 milionów, a prezydent potwierdziła, że miasto jest gotowe na uratowanie klubu.
"Chcemy wyprowadzić klub spłacając wszystkie wierzytelności, które mamy w tej chwili, oddać wszystkie zaciągnięte pożyczki i funkcjonować w oparciu o nasze filary, które sobie założyliśmy. Plan naprawczy musi być rozłożony na kilka lat, zakładam sobie 2-3 lata działań, które wtedy przyniosą efekty" – powiedział prezes Łukasz Lewiński.
